Moje harcerskie lata

hm. Jerzy Gach

W HUFCU ZHP SOPOT

Gdy miałem 12 lat, mój kolega z podwórka namówił mnie bym się zapisał do męskiej drużyny im. ORP Burza przy Szkole Podstawowej nr 6 w Sopocie. Ciekawą sprawą był fakt, że chociaż w ówczesnym ZHP istniały drużyny koedukacyjne to w Szczepie przy Szkole Podstawowej nr 6 i w całym Sopocie działały oddzielnie drużyny męskie i żeńskie. Było to zasługą Dyrektora Szkoły i Komendanta Hufca - hm PL Jerzego Jedlińskiego zapalonego harcerza. W drużynie w szkole podstawowej byłem kilka miesięcy. Namawiano mnie bym pojechał na obóz harcerski, ale nie zdecydowałem się. Gdyby to był obóz drużyny, może bym inaczej do tego podszedł, ale obóz Szczepu gdzie komendantem był Dyrektor Szkoły, nie wydawał mi się atrakcyjny. Jeździłem za to na organizowane metoda harcerką kolonie dla dzieci pracowników Państwowej Opery i Filharmonii Bałtyckiej (mama pracowała w chórze operowym) i trochę w klimacie harcerskim trwałem.

W Szkole średniej – w wieku 16-17 lat – powróciłem do harcerzowania. Moja młodsza o 4 lata siostra Maryla była zastępową w drużynie żeńskiej „Samarytanki” przy Szkole Podstawowej nr 6 w Sopocie. Jej drużynowa – druhna hm Anna Kowalska - poprosiła bym został przybocznym w tej drużynie, bo grałem na gitarze i śpiewałem piosenki harcerskie, a to dla druhen była duża wartość.

Latem – z inicjatywy druhny Kowalskiej – zostałem skierowany na letni kurs drużynowych – na obozie stałym w Potęgowie. Po ukończeniu tego kursu postanowiłem spróbować swoich sił jako drużynowy i zostałem skierowany do Szkoły Podstawowej nr 3 w Sopocie-Kamiennym Potoku. Kamienny Potok to była dzielnica uważana wtedy za centrum patologii sopockiej. Trochę się bałem, gdy szedłem tam na zbiórki harcerskie. Ale na szczęście nikt mnie nigdy nie zaczepiał. Po prostu starsi braci moich harcerzy byli ważnymi osobami w bandach podwórkowych.

W Szkole Podst. Nr 3 założyłem Drużynę im. Jacka Malczewskiego. Niesamowite dla mnie było to, że chłopcy wpatrywali się we mnie jak w obrazek. Jeździłem chętnie z harcerzami na biwaki drużyny.

Zabierałem ich też na obozy Hufca ZHP Sopot. W tym czasie powstały dwie piosenki: „W domku przy krzywym pniu” oraz „Szałas: („Szałas” ma moje słowa ale melodia jest Cat’a Stevens’a – „Moonshadow”).

W którymś momencie zostałem Szczepowym (czyli szefem harcerstwa w Szkole nr 3). Postanowiłem zorganizować samodzielny obóz Szczepu. Był rok 1975. Miałem niecałe 21 lat. Okazało się, że organizacja 100- osobowego obozu nie była taka prosta jak sobie wyobrażałem. Miejsce załatwiłem w prywatnym lesie w miejscowości Borek koło Gowidlina. Miałem zgraną kadrę, sprzęt, kucharkę. Wydawało się, że nie będzie problemów. Przed samym obozem umówiona kucharka wycofała się z wyjazdu. Udało się na szczęście załatwić inną we wsi obok obozu. Hufiec nie ufał mi, bo byłem młody i niedoświadczony więc wysłano na obóz nauczyciela – doradcę (a tak naprawdę oko i ucho Hufca). Przesyłał on do Komendy Hufca alarmujące informacje o bałaganie na obozie (w jego opinii) choć on sam popijając wieczorami i imprezując z praktykantkami z AWF – był głównym źródłem bałaganu. Ogromnym wsparciem w tym czasie był mój przyjaciel i prawa ręka – Jerzy Jereczek. Kadra na tym obozie była generalnie

bardzo zgrana. Wszyscy starali się by dzieci i młodzież byli zadowoleni. Dlatego było mnóstwo integracyjnych imprez: Bal Narodów, igrzyska sportowe, wędrówki drużyn, zwiady terenowe, gry harcerskie, festiwal piosenki, ogniska harcerskie. Kadra harcerska przestrzegała Prawa Harcerskiego. Obóz wg mojej oceny był bardzo udany, ale nie liczyły się fakty tylko nieżyczliwe donosy. Na obóz przyjechała wizytacja z Hufca Sopot (na szczęście nie była nastawiona negatywnie). Wizytacja nie zdecydowała się na zamknięcie obozu – czy jakiekolwiek inne sankcje. Ale rozchodziła się w Sopocie opinia o słabym obozie. W dniu odwiedzin rodzice zabrali około ¼ harcerek i harcerzy. Dotrwaliśmy do końca. Po powrocie dostałem zakaz prowadzenia samodzielnych obozów na co najmniej 2 lata. Jeździłem więc na obozy z różnymi środowiskami Hufców: Sopot, Gdańsk-Oliwa, Gdańsk- Wrzeszcz. W tym czasie powstały piosenki: „Wędrowiec”, „Karawana”.

W Sopocie działałem nadal (głównie w Szczepie przy Szkole Podst. Nr 3 jako Z-ca Szczepowego a potem Szczepowy) aż do czasu gdy nadeszły lata 1980-1981 kiedy po strajkach sierpniowych 1980 powstał wielki ruch odnowy Polski NSZZ „Solidarność”. Ja – będąc studentem Politechniki

Gdańskiej – zostałem zaproszony przez Marka Stępę – młodego nauczyciela w Technikum Elektrycznym w Gdańsku-

Wrzeszczu – do współtworzenia Gdańskiego Kręgu Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego. Krąg był częścią Porozumienia Kręgów Instruktorskich im. Andrzeja Małkowskiego. Pierwszy Krąg – matka powstał w Krakowie. Jego hasłem przewodnim było wychowanie przez przykład osobisty. Miało to polegać między innymi na tym , że jeśli np. mówimy wychowankom – nie kłamcie, bądźcie braterscy, idźcie za Bogiem, służcie ludziom, kochajcie Polskę, nie palcie, nie pijcie – to sami dajemy przykład – jako pierwsi. Zostałem członkiem Rady Kręgu Gdańskiego.

Mniej więcej w tym okresie odbyła się Konferencja Sprawozdawczo-Wyborcza Hufca Sopot. Zgłosiłem wniosek by usunąć z Przyrzeczenia Harcerskiego wierność sprawie socjalizmu. Wtedy rota Przyrzeczenia Harcerskiego była następująca: „Przyrzekam całym życiem służyć tobie Ojczyzno, być wiernym sprawie socjalizmu i być posłusznym Prawu Harcerskiemu”. Mój wniosek spowodował, że stałem się w Hufcu: persona non grata.

W REJONIE ZHP PRZYMORZE

Na szczęście miałem już kontakty poza Sopotem. Najbardziej bliskie mi było środowisko Rejonu ZHP Przymorze – dowodzone przez zapalonego harcerza – hm PL Jana Szweda działające na zasadach małego Hufca – formalnie funkcjonujące w ramach połączonego Hufca Gdańsk- Wrzeszcz-Oliwa. Instruktorzy kierujący Szczepem ZHP przy Szkole Podstawowej nr 46: Mirek Leszczyński i Olaf Jungst zaproponowali mi poprowadzenie koedukacyjnego, obozowego kursu drużynowych „Leśna Szkółka” (był to kolejny kurs o tej nazwie prowadzony w ramach Zgrupowania Obozów Rejonu Przymorze w Wygoninie – za to szkolenie tradycyjnie odpowiadali instruktorzy ze SP nr 46). Szkolenie odbyło się w dniach 25.06-16.07.1981. Nazwa kursu : Leśna Szkółka” była nawiązaniem do określenia czeskich leśnych kursów instruktorskich - "Lesni Szkola" – bo żona Mirka Leszczyńskiego była Czeszką. Na kurs przyjechał zaprzyjaźniony bard-amator harcerstwa Jan Tryba który nauczył nas kilku piosenek: „Młyn”, „Ta staruszka gitara”, „Gdy nad Gdyńskim Portem”, „Pan jest pasterzem moim” i innych

Po kursie postanowiłem kontynuować pracę z jego

uczestnikami. Na mój wniosek Komendant Rejonu ZHP Przymorze powołał Szkoleniowy Młodzieżowy Krąg Instruktorski "Leśna Szkółka", do którego należeli absolwenci kursu w Wygoninie. Krąg miał stać się rodzajem szkoły instruktorskiej. W Kręgu wprowadzono zwyczaj mówienia sobie po pseudonimach (mianach leśnych). Ja dostałem (a właściwie wybrałem) pseudonim „Prorok”. W lutym 1982 r. Krąg zmienił nazwę na Szkoleniowy Krąg Instruktorski "Leśna Szkółka". W młodzieżowym kręgu mogły być tylko osoby nastoletnie, a ja chciałem by docelowo Krąg skupiał również dorosłych instruktorów.

W dniu 13 grudnia 1981 – aby zniszczyć niezależny ruch „Solidarność” (oficjalnie tylko Związek Zawodowy) – wprowadzono w Polsce stan wojenny. Główna Kwatera ZHP rozwiązała Porozumienie Kręgów Instruktorskich im. Andrzeja Małkowskiego (P KIHAM). W proteście przeciw tej decyzji zaczęły się rozwiązywać poszczególne Kręgi im. Andrzeja Małkowskiego w całej Polsce. Niestety Krąg Gdański – kontrolowany przez zasłużonych seniorów harcerskich (hm Witold Rusiniak, hm Maria Hrabowska) nie poparł idei samorozwiązania się uznając, że lepiej dla wychowanków

będzie jeśli pozostanie Krąg w Gdańsku. Wielu młodszych instruktorów – w tym ja – myślało inaczej i odeszło z KIHAM Gdańsk. Instruktorzy którzy odeszli z KIHAM-ów byli siłą tworzącą najpierw Niezależny Ruch Harcerski, a potem ZHR i ZHP-18.

Wracając do „Leśnej Szkółki” - Od grudnia 1981 - ze względu na ograniczenia stanu wojennego, Krąg był zmuszony zaniechać prowadzenia kolejnych kursów drużynowych. Były one jednak kontynuowane pod nazwą: Seminarium Przybocznych – którą wymyślił hm PL Jan Szwed. 22 czerwca 1982 r. Krąg zyskał patrona w osobie Henryka Wieczorkiewicza – przedwojennego działacza i dziennikarza polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku. W Kręgu używaliśmy nawy „patrole”, zamiast „zastępy”. Wprowadziliśmy też trochę dziwny dla innych zwyczaj, że na spotkaniach w budynku (np. świecowiskach) nie zdejmujemy rogatywek – chcieliśmy w ten sposób jakoś stworzyć własną obrzędowość inną niż ogólnie obowiązująca.

Gdy byliśmy na obozach Rejonu ZHP Przymorze dh Szwed – będący osobą wierząca, a jednocześnie zobowiązaną do obrony harcerstwa przed „kościelną zarazą” stosował 2 wybiegi, by nie odrzucać Boga, a jednocześnie

nie narażać się komunistycznym władzom harcerskim. W niedzielę obozy szły do wsi, gdzie był kościół i docierały tam krótko przed rozpoczęciem mszy św. Wtedy było ogłoszenie, że harcerze mają 1 godzinę wolnego. Drugim zwyczajem było kończenie ogniska zgrupowania obozów bez modlitwy i gdy komenda zgrupowania odchodziła od ogniska – obozy podchodziły do ognia by odśpiewać modlitwę harcerską. Komenda zgrupowania udawała, że nic o tym nie wie.

Latem 1982 odbył się w Bazie Rejonu Przymorze w Soszycy -1 kurs drużynowych firmowany przez Krąg „Leśna Szkółka”. Odtąd, co roku odbywały się takie kursy – będąc „brama wejściową do Kręgu”. Tradycja takich kursów była kontynuowana przez Krąg SH ZHR „Drzewo Pokoju” oraz Krąg Harcerski „LS-Drzewo Pokoju”. Kolejne kursy odbywały się w: Wygoninie, Leśnej Hucie, Krakowie, Barłominie, Dólsku, Bożym Polu, Sierakowicach, Swarzewie, Tuchlinie i innych miejscach.

W czerwcu 1983 r. 10 osób z "Leśnej Szkółki", w pełnej tajemnicy przed władzami ZHP, uczestniczyło w tzw. Białej Służbie w Częstochowie - czyli służbie porządkowo-sanitarnej w czasie 2 pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Gdy po wyjściu z pociągu na stacji Częstochowa ubraliśmy kangurki i rogatywki

i wsiedliśmy do tramwaju – jakiś cywilnie ubrany harcerz powiedział do nas: druhowie schowajcie rogatywki, sytuacja jest napięta, milicja otoczyła pole namiotowe służby harcerskiej. Zdjęliśmy rogatywki i schowaliśmy do plecaków, ale byliśmy nadal w kangurkach i wyglądaliśmy jak harcerze.

Trochę mnie śmieszyła ta pseudo-konspiracja. Ten spotkany harcerz zaprowadził nas na wielką łąkę otoczoną faktycznie przez funkcjonariuszy MO. Weszliśmy tam bez problemu, rozbiliśmy namioty i zostaliśmy włączeni do Białej Służby. Milicja trochę bała się, że duża grupa prawicowych harcerzy może spowodować jakieś wystąpienie antyrządowe więc zastosowała demonstrację siły. Ale skończyło się – na szczęście – tylko na demonstracji.

W czasie spotkań z Papieżem zobaczyliśmy po pierwsze, że naprawdę pomagamy utrzymać porządek i wynosić omdlałych do ambulansów, ale też że ludzie patrzą na nas z ogromną sympatią. W innych sytuacjach wiele osób przyglądało nam się spode łba uznając, że harcerze do jakby hitlerjugend władzy komunistycznej. Gdy po powrocie do Trójmiasta spotkaliśmy ówczesnego Komendanta Hufca – Kazimierza Mikołajczaka – on ostrzegł nas, że jeśli zobaczy na naszych mundurach przyszytą sprawność białej służby to

rozwiąże nasz Krąg. Nie pamiętam czy przyszywaliśmy te sprawności. To było raczej ostrzeżenie – pro forma. Staliśmy się ważni jako ci, co byli na BS. Zobaczyliśmy, że osoby promujące przedwojenne wartości harcerskie szanują nasze środowisko.

Jesienią 1984 do Kręgu dołączyła grupa cenionych, ideowych instruktorów z Gdańska-Przymorza pod wodzą Bożeny Michałowskiej „Szekli”. Byli w tej grupie: Michał Rzepiak „Rzepa”, Michała Ostapowicz „Ostap”, Michał Czermiński „Ninja”, Zbigniew Sempka „Sęp”, Hanna Piórkowska „Przepióra”. Byli oni starsi i bardziej doświadczeni od reszty członków Kręgu, więc stworzyli oddzielny twór o nazwie „SĘK” czyli Sekcja Ekspertów Kręgu. Ponieważ SĘK spowodował nagły wzrost liczby instruktorów w Kręgu – powstał zwyczaj nadawania herbów instruktorskich dla członków „LS” ze stopniami instruktorskimi. Herby miały być ustawiane przed namiotami na obozach oraz funkcjonować, jako znak na pieczęciach. Naszywane też były na lewym pagonie. Grupa osób poza SĘKiem nazwana została GROM – Gromada Młodzieżowa.

Jako Krąg staraliśmy się często wędrować po górach. Nauczyliśmy się kilku pięknych piosenek górskich, które weszły

na stale do naszego repertuaru: „W Beskidzie”, „Noc Tatrzańska”, „Święty Mikołaju”, „Jaworzyna”.

W lutym 1986 byliśmy na kultowym zimowisku w chacie góralskiej w Gliczarowie w Tatrach. Tam dotarła do nas informacja, że 1 lutego zmarł członek SĘKa – 20-letni Michał Ostapowicz „Ostap”. Chorował on na raka mózgu. Był jednym z najbardziej lubianych członków Kręgu. Po raz pierwszy ogłosiliśmy żałobę w Kręgu. W klimacie pożegnania Ostapa powstała piosenka: „Bądź Wola Twoja”, a zaprzyjaźniony bard Jan Tryba ułożył „Piosenkę o Ostapie”

SĘK był dużą pomocą dla Kręgu – bo mieliśmy w swoim składzie grono doświadczonych instruktorów. Szczególnie dużo wniosła szefowa SĘK-a Bożena Michałowska która stworzyła na Przymorzu drużynę żeglarską – będącą uzupełnieniem pracy Kręgu. Ona też odkryła urok Schroniska pod Durbaszką – organizując tam obóz „Orle Gniazdo” dla swojej drużyny.

Niestety SĘK był też źródłem problemów, bo pojawiła się nagle silna grupa która narzucała inny styl niż przedtem wypracowany. Powstało dużo wzajemnych pretensji i sądów między SĘKiem i GROMem. Ten temat został podniesiony na biwaku w prywatnym domku wypoczynkowym Szekli w

Szczenurzu w dniach 18-20.04.1986. Na biwaku byli tylko członkowie GROM-u (SĘK generalnie nie jeździł na biwaki). Szefową bazy była córka Szekli – Katarzyna Michałowska „Balbina”.

W dniu 19.04.1986 uchwalono w Szczenurzu kodeks moralny Kręgu – Konwencję Szczenurską. Pierwszym jej punktem była zasada, że nie można krytykować innych za plecami lecz sprawy wyjaśniać przy wszystkich (a na pewno przy osobie której się stawia zrzuty) oraz, że nie należy wracać do spraw już raz omówionych i zamkniętych. Zakazano mówienia złośliwego i intryganckiego i wywyższania się nad innych. Stwierdzono, że należy albo mówić prawdę albo nie mówić nic. Konwencja przebijała się pomału w Kręgu ale wreszcie stała się ważną zasadą w „Leśnej Szkółce”, „Drzewie Pokoju” i w HGW. Młodsi wiekiem członkowie Kręgu (GROM) mieli dużo pretensji do SĘK-a że ich krytykuje. Ale duża część tej krytyki był uzasadniona. W GROMie było dość swobodne podejście do postrzegania Prawa Harcerskiego w życiu prywatnym (np. prawdomówność, abstynencja). Dlatego wydałem w dniu 7.10.1987 Rozkaz L9/87 w którym stwierdziłem, że osoby ostentacyjnie łamiące Prawo Harcerskie muszą opuścić Krąg . Mój ówczesny oboźny

„Docent” miał w technikum wiele mówiącą ksywę „kufel”. Kazałem każdemu członkowi Kręgu podpisać zobowiązanie, że będzie przestrzegał w życiu prywatnym Prawa Harcerskiego. Ponieważ duża część GROM-u często publicznie łamała 10-punkt Prawa Harcerskiego i nie chciała z tego zrezygnować więc około połowa młodszych członków Kręgu przestała być jego członkami.

Wiosną 1989 odbyły się w Warszawie obrady tzw. Okrągłego Stołu będącego negocjacjami nt. przyszłej organizacji Polski – pomiędzy Rządem Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, części półlegalnej opozycji oraz Kościołem Katolickim i Kościołem Ewangelicko-Augsburdzkim. W wyniku ustaleń Okrągłego Stołu zaistniała w Polsce możliwość oficjalnego istnienia innych – poza ZHP – organizacji harcerskich. W kwietniu 1989 w Sopocie odbył się I Zjazd Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. My patrzyliśmy na te działania z sympatią, ale chcieliśmy zostać w ZHP mając nadzieję, że można go naprawiać. Jesienią roku 1989 Krąg „Leśna Szkółka” został zaproszony by uczestniczyć w obradach nadzwyczajnego Zjazdu Chorągwi Gdańskiej ZHP. Zgłoszonych i przyjętych przez Zjazd zostało wiele ważnych wniosków dot. odnowy ZHP. Niestety na końcu obrad

przedstawiciele Centralnej Komisji Rewizyjnej ZHP stwierdzili, że większość uchwał Zjazdu jest niezgodna ze Statutem ZHP i dlatego nie może być wprowadzona do realizacji. Dla nas był to sygnał, że dalszy pobyt w ZHP nie ma sensu. Rozważaliśmy opcję dołączenia się do ZHR, ale postanowiliśmy wybrać własną ścieżkę niezależności – choć część osób z SĘK-a jak „Rzepa” czy „Ninja” zdecydowali się wstąpić w szeregi ZHR.

NKIH LEŚNA SZKÓŁKA

W dniu 8 stycznia 1990 r. podjęliśmy decyzję o powołaniu Niezależnego Kręgu Instruktorów Harcerskich „Leśna Szkółka” im. Henryka Wieczorkiewicza. Jednocześnie rozwiązany został w ZHP Krąg Instruktorski „Leśna Szkółka” . W dniu 22 stycznia 1990 r. powołany został Harcerski Związek Drużyn przy NKIH „Leśna Szkółka”. Postanowiliśmy, że przed nazwami drużyn dodawany będzie przymiotnik: „niezależna” dla odróżnienia od drużyn ZHP.

Wiosną 1990 wypowiedziałem prywatny akt zawierzenia siebie Maryi w Sanktuarium w Matemblewie. Tekst był mniej więcej taki:

„Zawierzam Maryjo Tobie swoją służbę harcerską i przyrzekam nie cofnąć przed żadnym Krzyżem pełniąc służbę Bogu i Polsce, niosąc chętną pomoc bliźnim i będąc posłusznym Prawu Harcerskiemu”.

Po powrocie do domu stwierdziłem, że niezbyt odpowiedzialne było przyrzekanie takich rzeczy, bo nie znam

do końca swoich ograniczeń – jaki krzyż mogę unieść, a jakiego nie.

Tymczasem niezależna „Leśna Szkółka” umacniała się i rozwijała. W dniu 22 czerwca 1990r (w rocznicę urodzin Henryka Wieczorkiewicza) nastąpiła rejestracja sądowa tego stowarzyszenia (był to zupełny przypadek, że było te tego dnia).

Wiosną 1990 reprezentacja NKIH LS została zaproszona przez ZHR do odwiedzin szkół na Litwie gdzie chciano reaktywować polskie harcerstwo. Zaproponowano nam byśmy przeprowadzili pokazowe zajęcia harcerskie w Szkole w Bujwidzach na Litwie. Bujwidze to wieś w 90 procentach zamieszkała przez ludność polską. Przeprowadziliśmy zajęcia i powołaliśmy środowisko harcerskie w Bujwidzach pod opieką programowo-metodyczną NKIH „Leśna Szkółka”

W dniach 1-18 sierpnia 1990 r. odbył się I obóz NKIH „LS” w Grzybowie na Kaszubach. Namioty pożyczyła nam jednostka wojskowa ojca naszego drużynowego o pseudonimie Orfeusz. Jeden z rodziców zrobił z metalu bardzo przydatną kuchnię polową. Na obozie tym byli harcerze z miejscowości Bujwidze na Litwie. Niestety po kilku

latach kontakty z Litwą ustały. Nie miałem czasu by tam jeździć i dodawać im ciągle zapału do działania.

Na początku roku 1991 odkryliśmy, że w roku 1933 w Gdyni – na Polance Redłowskiej przebywał założyciel światowego skautingu – Robert Baden Powell. Miejsce to nie było w żaden sposób upamiętnione. Historia głosi, że na Polance Redłowskiej obozowały w roku 1933 polskie harcerki, które odwiedzała lady Baden-Powell – żona Roberta a on przybył z nią do Gdyni niejako w przy okazji jej wizyty.

NKIH „LS” ogłosił konkurs na projekt tablicy pamiątkowej. Najlepszy projekt przysłał druh z ZHP Opole. Inny druh z ZHP Gdynia wykonał gipsowy model tablicy wg przysłanego projektu. Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni wykonała metalowy odlew tablicy, a Chorągiew Gdańska ZHP zrobiła projekt usytuowania tablicy, znalazła i przetransportowała na Polankę Redłowską duży głaz narzutowy, umocowała na nim tablicę , wykonała betonowy podest dla głazu i umocowała głaz.

W dniu 20 kwietnia 1991 odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy Baden-Powella. Poświęcenia tablicy dokonał legendarny kapelan „Solidarności” ks. Prałat Hilary Jastak. Przybyło około 700 harcerzy i instruktorów z różnych

organizacji harcerskich. Obecna też była komendantka obozu harcerek z roku 1933. Był to I Zlot Baden-Powella w Gdyni. Potem organizowane były rokrocznie Zloty Baden- Powella w okolicach Dnia św. Jerzego – patrona skautów i harcerzy (23.04). Niestety z czasem formuła tych zlotów się wyczerpała.

W maju 1991 r. były członek „Leśnej Szkółki” „Ninja” powiadomił mnie, że męski Hufiec „Kaszuby” ze Szwecji – należący do ZHP poza granicami Kraju – prosi o pomoc w prowadzeniu podobozu harcerzy w ramach obozu Hufca na Barnens ö (Wyspie Dzieci). „Ninja” dostał tę propozycję ale nie miał czasu by ją przyjąć. Zaproponował to mnie i ja się zgodziłem. Obóz odbył się w drugiej połowie czerwca.

Barnens ö jest ogromnym obszarem, a wokół niego są małe, skaliste wysepki. Podobóz harcerzy liczący kilkunastu chłopców był na takiej wysepce. Na posiłki płynęliśmy łodziami na główną wyspę. Piękna okolica, pełna egzotyka.

Zorientowałem się na miejscu, że kadra Hufca jest bardzo ideowa i że jest duże napięcie między Hufcem a władzami Naczelnymi ZHP pgk. Szczególnie atakowany był Komendant Hufca hm Jan Potrykus.

Na podstawie negatywnych informacji od osób nie lubiących druha Jana, w tym Komendantki Hufca Harcerek „Tatry” w Sztokholmie, władze ZHP pgk uznały, że trzeba odwołać druha Potrykusa z funkcji Komendanta Hufca. Po obozie dh Jan miał przestać kierować Hufcem. Ale kadra Hufca nie zgadzała się z tą opcją i gotowa była odejść z Hufca razem ze swoim komendantem. Widziałem pismo Przewodniczącego ZHP pgk do druha Jana. Było (delikatnie mówiąc) bardzo nieprzyjemne i niesprawiedliwe. Jako Komendant „Leśnej Szkółki” wprawiony w pisaniu Statutu organizacji harcerskiej zaproponowałem kadrze Hufca, że wspólnie napiszemy Statut organizacji pod nazwą: Niezależny Hufiec Harcerstwa Polskiego „LS-Kaszuby” w Szwecji. Ustaliliśmy, że nowa organizacja będzie pod opieką programowo-metodyczną NKIH „LS” (późniejsze lata pokazały, że hm Jan Potrykus właściwie uważał, że jest nie tyle pod opieką programowo-metodyczną LS, co pod opieką hm Jerzego Gacha).

Hufiec powołał drużyny harcerek i harcerzy, zuchen i zuchów. Na początku trzeba było wyjaśnić pewien szczegół (na który w ZHP pgk nie zwracano do końca uwagi), że instruktor harcerski nigdy nie pije alkoholu i nigdy nie pali

tytoniu – o czym mówił 10 punkt Prawa Harcerskiego - w wersji uznawanej przez LS. Nie wszyscy instruktorzy Hufca potrafili i chcieli sprostać temu wymaganiu. Dlatego część z nich odeszła. Ale zostało grono ideowych instruktorów, którzy dali impuls do działania nowej, niezależnej organizacji. W gronie tym – poza Komendantem – był kapelan ks. Czesław Nenikowski. Cichym ale potężnym duchowo motorem działania była żona dh-a Jana – Ewa Potrykus (formalnie poza strukturami Hufca). ZHP pgk długo nie mógł się pogodzić z utratą silnego środowiska w Szwecji – i chyba do dziś tego nie akceptuje.

W grudniu 1992 r. na kursie drużynowych (Seminarium

Przybocznych) w Swarzewie powstała koncepcja Swarzewskiego Systemu Stopni Harcerskich oparta o system mian nawiązujący do wzorców czeskiego leśnego harcerstwa. System ten został zatwierdzony potem przez Sejmik Kręgu „LS”.

We wrześniu 1993 r. delegacja NKIH „LS” wzięła udział w „Białej Służbie” podczas pielgrzymki Papieża Jana Pawła II na Litwę i Łotwę. W dniu 4.09.93 nastąpiło uroczyste zawierzenie „Leśnej Szkółki” opiece Maryi:

„Maryjo, Matko Boga Zawierzamy Ci nasz Krąg, jego drużyny i zastępy oraz całe polskie harcerstwo. Otocz nas swoją opieką, kieruj naszymi poczynaniami byśmy nie wstydzili się być chrześcijanami, byśmy umieli nieść innym radość wiary, byśmy mieli odwagę pełnić służbę Bogu i Polsce oraz być posłusznymi Prawu Harcerskiemu nawet za cenę krzyża. Prowadź nas do budowania pojednania z rodakami i sąsiadującymi z nami narodami, z którymi tak wiele nas łączy pomimo bolesnych kart wspólnej historii - by braterstwo skautowe było zaczynem braterstwa ogólnoludzkiego”.

W następnych dniach – w Agłonie na Łotwie - usłyszeliśmy opowieść miejscowego chłopaka, który twierdził, że w tym miejscu ukazała się kiedyś Maryja na Drzewie Jabłoni wzywając Łotyszy do nawrócenia. Agłona mocno zapadła w naszych sercach tym bardziej, że tam – po mszy papieskiej – na której pełniliśmy służbę porządkową - spotkaliśmy się twarzą w twarz z Papieżem Janem Pawłem II, który z nami rozmawiał (prywatnie) i ustawił się do zdjęć z naszą grupą.

Po powrocie 8 grudnia 1993 założyłem w LS Bractwo Maryjne „Drzewo Pokoju” nawiązujące do tego drzewa jabłoni w Agłonie, a 9 miesięcy później powstała w LS sprawność maryjna „drzewo pokoju”.

FEDERACJA

HARCERSTWA POLSKIEGO

Lata 90-te były czasem powstawania i umacniania się organizacji harcerskich poza ZHP. W tym gronie szczególnie zasłużone było Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”, które stało się częścią Federacji Skautingu Europejskiego (katolickiej organizacji której Statut został zatwierdzony przez Papieża). SHK „Zawisza” – działało najpierw jako Niezależny Ruch Harcerski w Lublinie. Potem – z uwagi na ciągłe nękanie przez Milicję Obywatelską organizacja ta schroniła się pod skrzydłami Kościoła – jako Harcerska Służba Liturgiczna „Zawisza”. Gdy zaistniała możliwość rejestracji stowarzyszeń harcerskich innych niż ZHP – „Zawiszacy” zarejestrowali się jako Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” i wstąpili do FSE.

Była też Polska Organizacja Harcerska – struktura, która postanowiła działać bez pomocy osób które zdobywały doświadczenie instruktorskie w ZHP. Okazało się to trudne –

działać w oparciu o instruktorów, którzy wiedzę o harcerstwie mają tylko z książek.

ZHR zgromadził niezależne organizacje pod swoimi skrzydłami powołując Komisję Porozumiewawczą Organizacji Harcerskich. Należały do niej stowarzyszenia: ZHR, POH, SHK „Zawisza” FSE, NKIH „Leśna Szkółka”, Federacja Drużyn im. Cichociemnych z Krakowa a potem też „Stowarzyszenie Harcerskie” z Warszawy. Celem Komisji było wzmacnianie harcerstwa niezależnego od ZHP. W Komisji brały udział organizacje zaproszone przez ZHR. Co kilka tygodni reprezentanci organizacji składowych Porozumienia spotykali się w siedzibie ZHR w Warszawie i mówili o swoich problemach oraz zapraszali innych na różne wydarzenia harcerskie.

Na spotkaniu Komisji Porozumiewawczej Organizacji Harcerskich w Warszawie 21 stycznia 1995 r. przedstawiciel NKIH "Leśna Szkółka" przedłożył propozycję "LS" oraz Federacji Drużyn im. Cichociemnych w Krakowie o pilnym powołaniu Federacji Harcerstwa Polskiego. Propozycję poparł przedstawiciel Polskiej Organizacji Harcerskiej. Podjęta została decyzja o zwołaniu zbiórki założycielskiej FHP w Kościele NMP w Gdyni, w dniu 18 lutego tego roku. Wydawało się, że Federacja stworzy bardziej trwałą płaszczyznę współpracy

między organizacjami harcerskimi niż Komisja Porozumiewawcza. Przedstawiciele LS kierowali się zasadą która dominowała w tej organizacji, że w Polsce powinno być wiele organizacji harcerskich połączonych jakąś „luźną czapą”, że dobrym modelem docelowym wcale nie jest jeden ZHP.

W początkowej fazie Federację tworzyły: NKIH "Leśna Szkółka", FDC i POH. 26 lutego 1995 r. - na mocy specjalnej zgody członków założycieli - ZHR (uchwałą swojego Zjazdu) przystąpił do Federacji jako czwarty członek. Sekretarzem Generalnym Federacji (szefem) zostałem ja.

ZHR-owi bardzo zależało na tym by dostać się do międzynarodowych struktur skautowych: WOSM (skauci) i WAGGGS (skautki). Przypuszczał że FHP będzie kartą przetargową do włączenia się do tych struktur. Planowano też wciągnąć ZHP do FHP by wspólnie aplikować do WOSM i WAGGGS. Okazało się jednak, że w sferze dyplomacji międzynarodowej ZHP bił wszystkich na głowę. I nagle okazało się, że ZHR może wstąpić do WOSM i WAGGGS tylko wtedy jeśli stworzy tymczasową federację z ZHP (na kilka lat) a potem połączy się z ZHP – tworząc jedną organizację. O mniejszych organizacjach nikt nie wspominał. ZHR poczuł

się sfaulowany przez ZHP wiedząc, że różnice w rozumieniu pewnych zasad harcerskich między ZHP i ZHR są zbyt duże, by przejść nad nimi do porządku dziennego. ZHR odrzucił warunki WOSM-u i WAGGG-su wiec przyjęto po prostu ZHP do tych struktur bez żadnej zwłoki.

Początkowo FHP inicjowała różne wspólne działania międzyorganizacyjne, ale widać było, że to niezbyt wychodzi bo małe stowarzyszenia miały kłopot finansowy, by pojawiać się na różnych imprezach i spotkaniach. Po upadku projektu dot. WOSM i WAGGGS - FHP zaczęła słabnąć nie mogąc znaleźć wyraźnego celu dalszego funkcjonowania. Stwierdzono, że chyba lepsza była nieformalna struktura: Komisja Porozumiewawcza Organizacji Harcerskich. POH wstąpiła w całości do ZHR, Federacja Drużyn im. Cichociemnych rozpadała się. SHK „Zawisza” będące obserwatorem FHP cały swój wysiłek poświęcało na utrzymywaniu kontaktu z Federacją Skautingu Europejskiego – która były ich matecznikiem ideowym.

W LS narastał kryzys z powodu tego, że stawiałem na coraz wyraźniejsze akcenty religijne, a część osób z LS była przeciwna forsowania takiego kierunku ideowego. Widać było, że koniec Federacji Harcerstwa Polskiego jest bliski. FHP

działała około 2 lat i potem nastąpiło jej rozwiązanie – na wniosek ZHR. Bezpośrednio do końca działania FHP przyczynił się między innymi kryzys organizacyjny w LS.

w ZHR

We wrześniu 1996 miałem ważny sen. Śniło mi się, że chodzę od kiosku do kiosku z gazetami, aby znaleźć wiadomości na temat LS. Ale żadna gazeta nie pisała o naszej organizacji. W końcu zobaczyłem sklep z gazetami usytuowany poniżej poziomu ziemi. Zszedłem po schodach na dół do sklepu. I wtedy drzwi zniknęły, a ja stałem sam w ciemnej, zamkniętej grocie pod ziemią. Bałem się. Ale w następnej chwili zobaczyłem wyrastające drzewo, które otworzyło mi drogę ratunku (widziałem przez otwór w suficie krąg niebieskiego nieba). To było drzewo liściaste (prawdopodobnie jabłoń). Położyłem ręce na korze, żeby zacząć wspinać się na drzewo. Ale poczułem wielki ból. Uświadomiłem sobie, że to nie było zwyczajne drzewo, ale Drzewo Krzyża. Na szczycie drzewa zobaczyłem Maryję (Matkę Bożą), która poprosiła mnie, abym wspiął się na górę (ponieważ był to jedyny sposób na ratunek) i obiecała mi pomoc podczas tej bolesnej drogi. W tym momencie się obudziłem. Nie zrozumiałem wtedy tego snu, ale w ciągu kilku tygodni wszystko stało się jasne.

W październiku 1996 r. zapowiedziano w Sejmie debatę na temat zakazu aborcji. Dochodząca do końca swojego życia Matka Teresa z Kalkuty napisała list do Polaków z prośbą by zatrzymać aborcję.

W dniu 3.10.1996 ruchy ochrony życia zorganizowały w Warszawie milczący marsz i pikietę antyaborcyjną przed budynkiem Sejmu RP. W tym wydarzeniu wzięła też udział reprezentacja ZHR, SHK „Zawisza”, NKIH „Leśna Szkółka” – kilka druhen i kilku druhów – głównie z sopockiej drużyny harcerzy nr 1 oraz ja – jako szef zamieszania.

Pikietę potępiła znaczna część członków Kręgu LS, uznając ją za działanie polityczne (tak naprawdę drażniło ich to, że podłożem akcji były względy religijne). W związku z tym wystosowałem list otwarty do członków Kręgu, zaczynający się od słów: „Wszyscy, którzy głoszą lub są głęboko przekonani, że walka z haniebną ustawą proaborcyjną to sprawa polityczna, powinni odejść z grona członków Kręgu. Ich poglądy są bowiem antychrześcijańskie - co jest nie do pogodzenia z oficjalna opcją ideową LS".

W odpowiedzi na publikację listu Przewodniczący Komisji Rewizyjnej „Pacjent” zwołał nadzwyczajny Sejmik Kręgu (17 października 1996 r.), na którym odwołano mnie

z funkcji Komendanta NKIH "Leśna Szkółka". Pacjent bardzo starannie przygotował ten Sejmik organizując dzień przed nim naradę instruktorów wyjaśniającą powód zwołania Sejmiku (na tę naradę ja nie byłem zaproszony). Po nieoczekiwanym wyrzuceniu mnie z funkcji Komendanta poczułem się zdradzony przez ludzi, których w większości wychowywałem od kilku lat.

W nocy po Sejmiku czułem się jak człowiek w czarnej dziurze. Czułem się jakbym miał umrzeć. Nie widziałem dla siebie miejsca w LS i nie chciałem być reprezentantem LS w FHP. Kilka dni po tym Sejmiku opuściłem, wraz z 1 Niezależną Sopocką Drużyną Harcerzy "Knieja" Leśną Szkółkę przenosząc się do ZHR. Tam, razem z grupą instruktorów ZHR, założyłem Krąg Starszego Harcerstwa ZHR "Drzewo Pokoju". Z Kręgiem ściśle współpracowały między innymi: sopocka jedynka Knieja i żeńska zastęp sopocki oraz rumska drużyna salezjańska harcerzy i 2 drużyny z Przymorza prowadzone przez braci Ojowskich.

W dniu 25.01.1997 r. Naczelnictwo ZHR zatwierdziło Krąg Starszego Harcerstwa ZHR „Drzewo Pokoju”. Był to wyraźny ukłon w moją stronę bo normalnie lokalny Krąg powinien być powołany przez Przewodniczącego Okręgu Gdańskiego. Krąg

deklarował kontynuację tradycji Kręgu „Leśna Szkółka” z lat 1981-1996 (nie negując równoległych praw do tej tradycji – pracującego nadal NKIH „Leśna Szkółka”). Zostałem Komendantem Kręgu. Kapelanem Kręgu został ks. phm Czesław Nenikowski, a z-cą Kapelana ks. hm Marek Adamczyk, kwatermistrzem był Jurand Czermiński.

W lutym 1997 poprowadziłem kurs drużynowych i przybocznych w Bożympolu Wielkim – nawiązujący do tradycji „LS”. W kursie wzięły udział między innymi osoby ze środowiska harcerskiego z Podbrzezia na Litwie. Ponieważ wokół kursu był w ZHR klimat krytyczny postanowiem następne kursy nazywać w sposób eliminujący napięcia (Seminarium Przybocznych – tak jak w stanie wojennym, gdy był zakaz szkoleń).

Pamiętam jeden z obozów organizowanych przez Krąg SH ZHR „Drzewo Pokoju” w Wygoninkach.Tam ks. Czesiek pokazał na co go stać i zbudował solidną kapliczkę obozową z grubych bali – bez użycia

gwoździ.

W marcu 1997 V Zjazd ZHR wybrał mnie zaocznie do grona członków Sądu Harcerskiego ZHR – zostałem wiceprzewodniczącym Sądu. Był to kolejny sympatyczny gest

pod moim adresem ze strony ZHR, bo zostałem członkiem władz naczelnych ZHR – nie będąc nawet na Zjeździe tej organizacji.

W dniu 01.01.1998 powstało pismo Kręgu SH ZHR „Drzewo Pokoju” – o nazwie „Szałas”.

W październiku 1999 VI Zjazd ZHR ponownie wybrał mnie do składu Sądu Harcerskiego. Jednocześnie Zjazd zmienił Statut ZHR, z którego wynikało, że funkcja Komendanta Kręgu jest nie do pogodzenia z byciem w Sądzie

Harcerskim. W tej

sytuacji

Sejmik Kręgu

postanowił,

że

Komendantem Kręgu zostanie kleryk

pwd

Paweł Drażyk

z Rumi (drużynowy

rumskiej

drużyny

współpracującej

z

Kręgiem), ja będę Przewodniczącym Sejmiku Kręgu. Ta współpraca władz Kręgu nie układała się najlepiej. trudno było ustalić kto jest ostatecznie ważniejszy: Przewodniczący czy Komendant. Widziałem też że działająca ze mną kadra instruktorska – jedynki sopockiej nie umie się znaleźć w klimacie ZHR – innym niż klimat NKIH LS.

KH LS-Drzewo Pokoju

W dniu 18.11.2000 na biwaku Kręgu SH ZHR „Drzewo Pokoju” w Sasinie zdecydowaliśmy, że całe środowisko Kręgu odchodzi z ZHR i tworzy nowe stowarzyszenie o nazwie: Krąg Harcerski „LS-Drzewo Pokoju”, co było równoznaczne z rozwiązaniem w ZHR Kręgu „Drzewo Pokoju” oraz 1 Sopockiej

Drużyny Harcerzy ZHR „LS-Knieja”.

 

 

 

W ramach

nowego

stowarzyszenia

 

powołano:

1 Niezależną

Sopocką

Drużynę

Harcerzy

„Knieja”

(przemianowaną

potem

na

Gdyńską) oraz

1 Niezależna

Gdyńska Drużynę

Harcerek

„Macierzanka”

(z

zastępem

w Sopocie). Rumska drużyna harcerzy pozostała w ZHR. Tak samonie zdecydowało się na odejście z ZHR środowisko braci Ojowskich i kilku pojedynczych harcerzy Starszych. Potem zastęp Sopocki harcerek przyjął nazwę „Bławatki” i nr 2, a drużyna w Gdyni nazwała się „Kocanka” z numerem 4. „Macierzanka” została jako nazwa Szczepu. Z tym, że po obozie letnim w roku 2001 harcerki z Sopotu przeniosły się do ZHP, przestał działać Szczep „Macierzanka” i została tylko 4 drużyna „Kocanka”.

Zdecydowaliśmy że na wspólnych wyjazdach instruktorskich nosimy chusty czarne z zielonym obszyciem. Barwy te nawiązywały do zielono-czarnych barw jedynki sopockiej która była główną siłą napędową KH LS-Drzewo Pokoju na początku jego istnienia. Jednocześnie nawiązywaliśmy w ten sposób do tradycji LS gdzie na wspólnych wyjazdach instruktorzy noszą chusty czarne z czerwonym obszyciem.

W lutym 2001 w LS-DP – nawiązując do tradycji LS przyjęto zmodyfikowaną wersję mian – będących składowymi elementami prób na stopnie harcerskie.

W czerwcu 2001 reprezentacja KH „LS_Drzewo Pokoju wzięła udział w Białej Służbie papieskiej ZHR na Ukrainie.

Latem 2001 na obozie w Zielonce w Borach Tucholskich (miejsce znaleźliśmy dzięki pomocy niezależnego środowiska harcerskiego z Sopotu) dołączyła do nas męska drużyna nr 3 (przeniosła się z LS) pod wodzą „Małego”. Na tym obozie za pion męski odpowiadał „Gacek” a za pion żeński Beata Rudzińska „Deha”. Beata wprowadziła wspaniały klimat wśród druhen i tchnęła w nie ożywczego ducha. Dzięki niej tak naprawdę narodził się pion żeński LS-DP. Z Trójką mieliśmy

trochę kłopotów, bo po jakimś czasie część z nich wróciła do LS, a część została w LS-DP. Choć trzeba przyznać, że „Mały” był charyzmatycznym instruktorem i dał Kręgowi LS-DP dużą dawkę braterskiego stylu instruktorskiego.

W dniu 3 czerwca 2002 r. Krąg został przyjęty do międzynarodowej organizacji The Order of World Scouts (Zakon Skautów Świata). Przedtem złożyliśmy aplikację do World Federation of Independent Scouts (Światowa Federacja Niezależnych Skautów). Ale gdy zorientowaliśmy się, że w tej strukturze jest silne lobby homoseksualne – szukaliśmy innych organizacji międzynarodowych i znaleźliśmy OWS.

Wdniu 6 stycznia 2004 Krąg Harcerski „LS-Drzewo Pokoju” został zarejestrowany przez Krajowy Rejestr Sądowy. – przedtem Krąg działał jako stowarzyszenie zwykłe – zapisane tylko w ewidencji Urzędu Miejskiego w Gdyni. Zmiana formuły Kręgu bardzo zdenerwowała drużynowego Trójki – „Małego” (wolał, byśmy zostali stowarzyszeniem zwykłym, uważał że bardziej pokorna formuła pozwoli nam się skupić na stronie ideowej, a nie na szukaniu dofinansowań – co umożliwiała rejestracja sądowa) i stała się impulsem powrotu części trójki (razem z Małym) do LS.

W styczniu 2005 odbyło się tzw. Seminarium Przybocznych miejscowości Gnesta w Szwecji organizowane wspólnie z NHHP LS-Kaszuby w Szwecji. Impreza była bardzo udana, choć instruktorzy KH LS-Drzewo Pokoju stwierdzili ze duża różnica w klimacie obu organizacji uniemożliwiła stworzenie tradycyjnego klimatu Seminarium Przybocznych. Po raz pierwszy na to wydarzenie dostaliśmy potężne dofinansowanie ze środków UE dzięki wzorcowemu projektowi napisanemu przez instruktorów NHHP „LS-Kaszuby” (bardzo chwalono ten projekt w Urzędzie Miejskim w Gdyni – uznając go wręcz za wzorcowy). Po tym szkoleniu powstała piosenka „Zaśnieżone Gnesta”.

W dniu 8.04.2005 brałem udział w mundurze harcerskim w pogrzebie Jana Pawła II w Rzymie. Papież JP 2 był dla mnie bardzo ważny. Słuchałem jego licznych homilii, uczestniczyłem w harcerskich Białych Służbach w Polsce i poza nią. Wyjazd był zorganizowany przez zaprzyjaźnionego ks. Darka Świdę. Nikt z jadących samochodem ks. Darka - oprócz mnie - nie był w mundurze, ale ja uznałem, że powinienem w nim być, że powinienem pożegnać tego Papieża jako harcerz.

W Rzymie widziałem wiele napisów na domach i potem też na transparentach w czasie pogrzebu: SANTO SUBITO (święty natychmiast). Lud rzymski nawiązywał w ten sposób do dawnego zwyczaju ogłaszania kogoś świętym na skutek woli ludzi kościoła wyrażanej poprzez okrzyki: Santo Subito.

Wieczorem w przeddzień pogrzebu, gdy przechodziłem koło wystawionego ciała Papieża w Bazylice św. Piotra stanąłem na baczność i oddałem salut skautowy – prostując trzy palce ugiętej prawej ręki.

W czasie mszy pogrzebowej Karabinierzy zapraszali by wszyscy Polacy przechodzili jak najbliżej uroczystości pogrzebowych. Dlatego znaleźliśmy się na samym Placu św. Piotra i mogliśmy wszystko oglądać bez korzystania z telebimu. Na pogrzebie było około 4 mln ludzi. Była to największa uroczystość pogrzebowa w historii Włoch, a być może świata. Przybylo wielu przedstawicieli władz państwowych i religii świata. Przepiękne, podniosłe pożegnanie JP2 z wieloma flagami polskimi i transparentami z napisem „SANTO SUBITO”.

Gdy wniesiono na plac św. Piotra trumnę z Papieżem – zgodnie z tradycją położono na trumnie pismo święte. Normalnie to pismo spokojnie leży. Ale w tym przypadku tak nie było. Wiatr zaczął przewracać poszczególne kartki – jakby

pokazując, że w życiu Jana Pawła II wypełniły się słowa Biblii – wypełniła się nauka Biblii. Po jakimś czasie wiatr zamknął ponownie Pismo Święte i pozostało zamknięte do końca uroczystości.

W lipcu 2005 odbył się obóz Kręgu w Bujwidzach na Litwie. W trakcie obozu reprezentacja kadry Kręgu pokłoniła się Matce Bożej w Sanktuarium Agłona na Łotwie. Kontakt z Bujwidzami wcześniej urwał się, ale chcieliśmy go odnowić. Niestety po obozie (w pięknych, starych borach litewskich) nie udała się próba ponownego stworzenia drużyn w Bujwidzach.

Wdniu 28 maja 2006 reprezentacja KH „LS-Drzewo Pokoju” pełniła Biała Służbę podczas pobytu Papieża Benedykta XVI w Oświęcimiu. Dostaliśmy oficjalne pisemne podziękowanie od władz kościelnych za zaangażowanie w pełnieniu tej służby (byliśmy tam jedynymi harcerzami).

HGW

Wiosną 2005 roku phm Mateusz Tokarzewski „Alien” – ówczesny drużynowy 1 Niezależnej Gdyńskiej Drużyny Harcerzy „Knieja” postanowił, że drużyna ta ma być włączona do 3 Niezależnej Drużyny Harcerzy „Buki”. Bardzo mnie to zdenerwowało – bo pamiętałem jak duży był wkład jedynki w powstanie Kręgu „LS-Drzewo Pokoju”.

Umówiłem się z wychowawczynią z Domu Rodzinnego Fundacji „Rodzina Nadziei” w Gdańsku-Oliwie – Panią Elżbietą Tessmer, że w tym domu dziecka spróbuję zrobić nabór do nowej „jedynki”. Poznałem panią Elżbietę na konferencji dot. wychowania młodzieży w Urzędzie Miejskim w Gdyni i od razu nabrałem do niej zaufania. Zainteresowanie podopiecznych Pani Elżbiety harcerstwem było bardzo duże.

W dniu 16.05.2005 powołałem - w Oliwskim Domu Rodzinnym Fundacji Rodzina Nadziei - w ramach KH LS- Drzewo Pokoju - 1 Niezależny Gdański Zastęp Harcerzy „Knieja” - pragnący być kontynuacją tradycji zlikwidowanej 1 Niezależnej Gdyńskiej Drużyny Harcerzy „Knieja”. I tu pojawił

się problem, bo dziewczęta też chciały należeć do harcerstwa. Więc w dniu 16.06.2005 – powstał w Oliwskim Domu Rodzinnym Fundacji Rodzina Nadziei w 2 Niezależny Zastęp Harcerek. Na początku próbowałem prowadzić oba zastępy, ale po jakimś czasie druhnami zgodziła zająć się „Pestka”.

W następnych miesiącach powstały – z moją pomocą - jeszcze dwa zastępy "jedynki": w Gdyni oraz w Kielnie. Zostałem opiekunem zastępów w Gdańsku Oliwie i w Kielnie. Gdyńskim zastępem zajął się „Kurek” , który potem został drużynowym jedynki. Równolegle do zastępu męskiego, powstał też zastęp dwójki w Gdyni. Zastępy w Gdyni powstały 2.04.2006 (rocznica śmierci JP 2) przy kościele

o.o.Redemptorystów – zrobiłem nabór w ramach ogłoszeń po rekolekcjach dla dzieci. Dzień 2.04.2006 został uznany za datę reaktywowania jedynki jako drużyny, powstania dwójki i powołania środowiska jedynki i dwójki. Środowisko nosiło nazwę Jabłecznik bo „ Kurek” – był zdania, że Papież JP2 lubił jabłecznik (pomylił z kremówką). Zastęp jedynki w Rodzinie Nadziei otrzymał nazwę „wilki”, zastęp w Kielnie „niedźwiedzie”, a zastęp w Gdyni „łosie”. Kurek niezbyt dobrze się dogadywał z chłopcami z domu dziecka.

Ale wróćmy na chwilę do spraw KH „LS-Drzewo Pokoju”. Na początku roku 2007 stwierdziłem, że pseudonim „Prorok” jest zbyt wyszukany i zaproponowałem Kręgowi, by wołać na mnie „Jerry”. Pseudonimu tego używał w stosunku do mnie były członek LS „Ninja” , któremu nie pasował pseudonim „Prorok”. Tak więc zostałem „Jerrym”.

W roku 2007 zaczęło do mnie docierać, że działam na nerwy „Szwagrowi” i niektórym innym instruktorom. Stwierdziłem, że może czas usunąć się na bok. Uzgodniliśmy z kadrą Kręgu, że zrezygnuję z funkcji Komendanta KH LS- Drzewo Pokoju i zostanę z dniem 8.09.2007 Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej.

Szybko odkryłem, że ciężko mi jest być człowiekiem będącym w cieniu. Stwierdziłem, że Komisja Rewizyjna najbardziej przyda się Kręgowi jeśli będzie prowadzić konsultacje metodyczne dla drużynowych oraz imprezy integracyjne dla funkcyjnych. Jedną z ważniejszych tego typu imprez był SEL (Summer Expedition of Leaders) w Beskidzie Niskim latem 2008 roku. Na SEL-u powstała piosenka „Tak dobrze w Beskidzie”.

Po tym wyjeździe powołałem Zastęp Harcerzy „Pretorianie” który miał być impulsem do wzmocnienia pionu męskiego w LS-DP gdzie zaczęły wyraźnie dominować druhny. Niestety po kilku miesiącach zastęp „Pretorianie” się rozpadł.

Tymczasem narastało napięcie między zastępem jedynki w Rodzinie Nadziei a pozostałymi zastępami tej drużyny.

W dniu 13.03.2008 zastęp oliwski został wyłączony z "Jedynki" i przemianowany na 61 Niezależny Gdański Zastęp Harcerzy Oliwska Knieja. Ja zostałem zastępowym tego zastępu, a pomagali mi w różnych okresach: „Willow”, „Mardok”, „Ender”. Numer 61 nawiązywał do dnia 16 – który do śmierci Papieża JP2 – był obchodzony jako Dzień Papieski. 61 był odwróconym numerem 16 (bo jednostki męskie miały mieć numery nieparzyste). Druhny z rodziny Nadziei utworzyły 16 Niezależny Zastęp Harcerek „Sasanka” odłączając się od „Dwójki”. Jednostką łączącą oba zastępy była Gromada Harcerska „Oliwki”.

Młodzież z Rodziny Nadziei miała zmienne nastroje: raz chcieli należeć do harcerstwa, a raz nie. Byłem tym coraz bardziej zmęczony, bo dawałem dzieciom dużo czasu i sił. Druhny czując, że jakoś się to wszystko nie klei zrezygnowały z bycia harcerkami. Druhowie też byli w coraz większym kryzysie

zapał ich był prawie zerowy. Wreszcie w dniu 3.04.2009 podjąłem decyzję o zaprzestaniu działalności 61 NGZH (z uwagi na wyczerpanie się dotychczasowej formuły działalności i brak pomysłu na kolejną reorganizację).

Ale nie był to koniec lecz dopiero początek nowej przygody harcerskiej. W czerwcu 2009 pojechałem z rodziną na wczasy do Zakopanego. W dniu 27.06.2009 (we wspomnienie NMP Nieustającej Pomocy) było deszczowo i rodzina postanowiła zrobić sobie dzień przerwy w chodzeniu po górach. Ale ja chciałem gdzieś się wybrać, więc wyruszyłem na samotną wędrówkę po Dolinie Kościeliskiej w Tatrach. Gdy znalazłem się na Hali Ornak, usłyszałem nieoczekiwanie w sobie wezwanie Maryi do stworzenia grupy młodych harcerzy – płci męskiej składającej się z dwóch części: chłopców z normalnych rodzin i z domu dziecka. Wezwanie Maryi zainspirowało mnie do zorganizowania prywatnej wędrówki harcerskiej z udziałem chłopców z domu dziecka i ze zwykłych rodzin. W lipcu 2009 zorganizowałem w Beskidzie Niskim prywatny wypad z udziałem byłych harcerzy z 61 NGZH oraz „Jeża”, „Gizi” i „Bety” (jako kadry). Na tym wypadzie w Krempnej powstała męska drużyna wędrownicza (należąca do KH LS-Drzewo Pokoju) o nazwie Harcerska

Gromada Wików. Specjalnie nie dawaliśmy drużynie numeru czując, że to jest punkt wyjścia do czegoś nowego.

Nocą w dniu 21.07.2009 (wspomnienie proroka Daniela) w Krempnej na polanie powyżej cerkwi Kosmy i Damiana odbył się uroczysty obrzęd przyjęcia pierwszych wilków do Gromady. Zdecydowaliśmy, że praca Gromady opierać się będzie generalnie na wypadach i biwakach. Kadrę (Komendant, oboźny, programowiec i kwatermistrz) nazwano Starszyzną. W HGW powołaliśmy patrole (zamiast zastępów). Po jakimś czasie do HGW dołączył zastęp jedynki z Kielna. Zdecydowaliśmy, że barwy chust HGW będą odwrotne jak barwy chust wspólnych LS-DP – czyli barwy HGW to ciemno-zielone chusty z czarnym obszyciem. Podjęliśmy decyzję, że ważne narady HGW będą nosiły nazwę: Rykowiska Programowego.

W dniu 16.10.2009 HGW przyjęła imię Jana Pawła II. Ten patron był wcześniej obecny w naszych działaniach (papieska liczba 16 – to dzień powstania zastępu w Gdańsku- Oliwie).

W lutym 2010 zostaliśmy zaproszeni na biwak Niezależnego Hufca Harcerstwa Polskiego w Szwecji. W czasie podróży promem do Szwecji powstała piosenka: „Ja i Bóg na

krańcu świata” (z moimi słowami i melodią Arrival – zespołu Abba). Podczas pobytu w Szwecji - przyjęliśmy do grona honorowych członków Kręgu Rady HGW - hm RP Jana Potrykusa „Tarana” - Komendanta NHHP LS-Kaszuby w Szwecji.

Dh Potrykus podarował wszystkim obecnym wilkom pałatki. Od tego momentu pałatki stały się ważną częścią umundurowania HGW na apelach, ogniskach, mszach św. (gdy jest chłodno). Po biwaku w Szwecji oboźny HGW – „Gizia” ogłosił, że chce zrezygnować ze swojej funkcji. Podobno drażniło go nachalne integrowanie się z wilkami druhen ze Szwecji, a może miał inne powody, a to był tylko pretekst.

Oprócz kryzysu oboźnego pojawił się jeszcze inny problem. W Kręgu LS-Drzewo Pokoju działał męski Zastęp Starszoharcerski „Łowcy”. Był to zastęp mający wysoką rangę w LS-DP – działał od kilku lat i w jego szeregach była wcześniej większość kadry męskiej Kręgu. W roku 2010 zastępowym tego zastępu był „Szwagier”. W zastępie zaczęło brakować członków więc „Szwagier” zaczął zapraszać do „Łowców” najlepszych harcerzy – w tym funkcyjnych HGW – świadomie pomijając słabszych ideowo druhów. Stworzyło to dziwny podział kastowy w HGW. Powiedziałem „Szwagrowi”,

że nie zgadzam się na takie praktyki. Ale on odpowiedział mi, że nie ma zakazu, by tak robić. Spróbowałem na Sejmiku LS-Drzewo Pokoju poddać pod głosowanie uchwałę zabraniającą podbierania harcerzy z innej jednostki, ale Sejmik nie poparł mojej propozycji. W tej sytuacji stwierdziłem, że dla ratowania siły HGW czas jest opuścić LS-Drzewo Pokoju.

W dniu 09.04.2010 - HGW została wpisana do ewidencji stowarzyszeń zwykłych Urzędu Miejskiego w Gdyni i stała się tym samym organizacją - niezależną od KH LS-Drzewo Pokoju.

W dniu 10.04.2010 samolot z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i delegacją państwową rozbił się pod Smoleńskiem w Rosji. Zginęło 96 osób – w tym Prezydent RP i jego małżonka. W dniu 16.04 reprezentacja HGW uczestniczyła w uroczystościach pożegnania Prezydenta RP przy Placu Trzech Krzyży w Gdańsku. W dniu 18.04.2010 – uczestniczyłem w Krakowie – jako jednoosobowa delegacja HGW – w pogrzebie Lecha i Marii Kaczyńskich zakończonym złożeniem ich ciał w krypcie na Wawelu. Był to czas wielkiej narodowej modlitwy.

W dniu 17.05.2010 HGW została przyjęta do Zakonu Skautów Świata (The Order of World Scouts).

W lipcu 2010 odbył się w Beskidzie Niskim kolejny wypad HGW. Pogoda była dramatycznie niesprzyjająca (deszcz, zimna temperatura). Zmieniliśmy trasę i wylądowaliśmy na końcu w sympatycznym schronisku w mieście Jaśliska – bo już mieliśmy dość chodzenia ciągle w mokrych ubraniach. Wydawało mi się, że HGW się rozpadnie, a tym czasem wypad się podobał i duch w Gromadzie generalnie uległ wzmocnieniu. Po raz pierwszy przyznaliśmy tytuł Wilka MacKenzie – osobie najbardziej wpływającej na klimat HGW. Tytuł otrzymał „Wampir”.

W październiku 2010 wzięliśmy udział we Lwowie w obchodach 10-lecia Ukraińskiej Organizacji Skautowej. Warto było zobaczyć piękne miasto Lwów. Ukraińcy byli bardzo sympatyczni.Chcieli – tak jak my – uczestniczyć w przyszłości w działaniach OWS.

W styczniu 2011 odbyło się w Bartlu pierwsze szkolenie funkcyjnych Matecznik – nawiązujące do seminariów przybocznych w LS-DP.

Zbliżał się ważny moment dla naszej Gromady, dla naszej Ojczyzny i dla całego świata. Papież Benedykt XVI ogłosił, że w dniu 1 Maja 2011 r. – w Niedzielę Miłosierdzia Bożego - odbędzie się w Rzymie beatyfikacja Jana Pawła II.

Benedykt XVI wybierając datę beatyfikacji chciał podkreślić, że kluczowym punktem pontyfikatu Jana Pawła II było wyjęcie z „zamrażarki kościelnej” objawienia o Bożym Miłosierdziu przekazanego przez Jezusa św. siostrze Faustynie Kowalskiej. Potwierdził to Bóg – wybierając dzień zaproszenia Jana Pawła II do „Domu Ojca”. Była to z jednej strony sobota

dzień maryjny, ale z drugiej strony liturgicznie była to już Niedziela Miłosierdzia (sobotni wieczór po 1 nieszporach niedzielnych). Bardzo chciałem, być z harcerzami na

beatyfikacji patrona HGW. Spytałem Wojtka G. – dysponującego 7-osobowym samochodem - czy mógłby przewieźć delegację Harcerskiej Gromady Wilków do Rzymu.

Wojtek zgodził się i pojechaliśmy w składzie: Wojciech i jego 2 synów – nie harcerzy oraz Bohun, Bosman, Czapla i ja.

W połowie drogi zatrzymaliśmy się na nocleg w parafii św. Anny w Monachium-Karlsfeld – gdzie nocleg na podłodze zorganizowało nam polskie małżeństwo katechistów wędrownych – Tadeusz i Elżbieta. Rankiem kolejnego dnia ruszyliśmy przez górzystą Austrię w stronę Rzymu. Po drodze postanowiliśmy otworzyć sobie pismo święte, by odczytać jakie słowo ma Pan Bóg dla naszej pielgrzymki. I dostaliśmy słowo o Przemienieniu Pańskim i o tym, że Piotr chciał tam

postawić 3 namioty: dla Jezusa, Mojżesza i Eliasza. Pomyśleliśmy, że zapewne przeżyjemy piękny czas jak na Górze Przemienienia. Nasza ekipa miała skromne fundusze – więc wzięliśmy 3 namioty licząc na to, że może gdzieś uda nam się przenocować w wersji biwakowej.

Wieczorem 30.04 dotarliśmy do Centrum Jana XXIII w położonej pod Rzymem miejscowości Frascati. Poprosiliśmy o zgodę na rozbicie namiotów na trawniku koło tego hotelu. Recepcja nie zgodziła się, ale dali nam tani pokój – dla wycieczek. Wczesnym rankiem pojechaliśmy do Rzymu. Było słonecznie.

W czasie beatyfikacji gdzie zgromadziło się około 1,5 miliona uczestników - wzruszający był moment ogłoszenia Jana Pawła II błogosławionym (BEATO) i powolnego odsłaniania portetu Jana Pawła II, podczas którego po raz pierwszy odśpiewano piękny hymn beatyfikacyjny Aprite le porte a Cristo, non abbiate paura (otwórzcie drzwi Chrystusowi, nie lękajcie się). Hymnu tego potem nauczyliśmy całą HGW.

Po beatyfikacji było za późno by jechać bezpośrednio do Monachium, a na nocowanie dalej we Frascati nie było nas stać. Trzeba było szukać czegoś po drodze. Jechaliśmy

podmiejskimi uliczkami i wreszcie zobaczyliśmy małą stację benzynową – która była zamknięta, a obok niej całkiem spory kawałem łąki. Na łące rozbiliśmy trzy namioty i nie niepokojeni przez nikogo wyspaliśmy się, a rano wyruszyliśmy do Monachium i kolejnego dnia do Polski.

Rok po tym wydarzeniu powstała piosenka "SANTO SUBITO" . Po 3 latach piosenka ta otrzymała kolejną zwrotkę - dot. kanonizacji JP II.

W połowie maja 2011 reprezentacja HGW została zaproszona do Szwecji na obchody 20 lecia NHHP LS-Kaszuby. Jubileusz był obchodzony przy stugach (dużych, całorocznych domkach campingowych) Hufca w parku krajobrazowym Järvafältet w gminie Järfälla koło Sztokholmu. Było dużo przemówień, wspomnień, śpiewów, konkursów no i oczywiście gorący, turystyczny posiłek. Spaliśmy w jednej ze stug. Czuliśmy się zaszczyceni, że jesteśmy jedną z nielicznych reprezentacji harcerstwa z Polski.

Latem 2011 odbył się w Beskidzie Niskim kolejny wypad SEW ( Summer Expedition of Wolves). W ramach wypadu odwiedziliśmy piękną dolinę Jasiel oraz klasztor w Komanczy - miejsce internowania Prymasa Wyszyńskiego. Obozowaliśmy przy starej chacie Łemkowskiej - organizując wędrówki bez

obciążenia. Pogoda była nie najgorsza (lało tylko jedną dobę).

W marcu 2012 popłynęliśmy do Szwecji, by wziąć udział

wGnesta w biwaku NHHP LS-Kaszuby. Atmosfera biwaku była wręcz rodzinna. Powstała tam nowa piosenka "Pytam siebie o sens życia". Temat piosenki był taki ponieważ z rozmów z tamtejszymi harcerzami wynikało, że w większości są ludźmi nie wierzącymi lub wątpiącymi w Boga. Piosenka była formą wołania – by sobie zadali pytanie po co żyją.

Pod koniec kwietnia 2012 odbył się biwak w Czarnej Wodzie połączony z pierwszym w historii HGW spływem kajakowym. Wydawało mi się, że będzie ciężko, ale Czarna Woda to rzeka płytka i leniwie płynąca. Kilka razy wywracały się harcerzom kajaki – trochę wariowali, ale warunki w rzece nie były niebezpieczne więc było po prostu zabawnie – a nie strasznie.

W lipcu 2012 odbył się kolejny Letni Wypad Wilków w Beskidzie Niskim - wg uczestników był to najlepszy z dotychczasowych wypadów. Mnóstwo było elementów ideowo-wspomnieniowych, by przypomnieć jakie są korzenie i jaka wartość Gromady. Na tym wypadzie w dniu 4.07.2012

w dolinie Czertyżne - obrzędowo potwierdziliśmy przyjęcie JP II jako patrona Gromady.

W dniu 15.09.2012 oboźnym HGW został „Dymek” (przedtem był „Wampir” – który stracił zapał do dowodzenia Gromadą, a jeszcze wcześniej byli: „Gizia” i „Szerszeń”).)

W październiku byliśmy na Ukrainie na zaproszenie Ukraińskiej Organizacji Skautowej. W dniu 28.10.2012 w katedrze lwowskiej nieznany nam stary harcerz powierzył naszą Gromadę opiece Matki Bożej Łaskawej. No i poczuliśmy jak wygląda ta opieka. Najpierw jakiś człowiek w tramwaju (którym jechaliśmy do dworca kolejowego skąd odchodziły busy do granicy polskiej - tzw. marszrutki) powiedział nam byśmy nie kupowali biletów bo mundurowi nie muszą kupować. Potem wsiadł kontroler biletów i kazał nam zapłacić dużą karę. Wreszcie, gdy jakoś dojechaliśmy do Przemyśla okazało się, że pociąg do Krakowa, na który mieliśmy kupione bilety odjechał 3 godziny wcześniej, bo nieoczekiwanie zmienił się rozkład jazdy pociągów. Kupiliśmy więc bilety do Krakowa na pośpieszny autobus. Ale autobus się niezbyt śpieszył i dojechał do Krakowa spóźniony tak, że uciekł nam pociąg z Krakowa do Gdyni. Musieliśmy spędzić całą noc na Dworcu. Przysiedli się do nas bezdomni, którzy

chcieli z nami pośpiewać (mieliśmy gitarę). Okazało się, że przepisy kolejowe na to nie pozwalają – tak stwierdziła funkcjonariuszka SOK.

Pozwoliłem chłopakom pokręcić się trochę po mieście. W okolicach Wawelu zgarnęła ich suka policyjna i przywieźli wszystkich pod dworzec. Spytali mnie dlaczego młodzież chodzi bez opieki w nocy po mieście. Powiedziałem im, że szli z opiekunem – „Bohunem”. Był on już pełnoletni, ale wyglądał jak 15-latek. Do tego dowód osobisty wypadł mu w pośpiesznym autokarze więc jego pełnoletniości nie dało się udowodnić. Policjanci o 3 w nocy dzwonili do każdego z rodziców, by powiedzieć im, że ich syn chodzi bez opieki nocą po Krakowie i że rodzice powinni wypisać syna z harcerstwa. Nikt z rodziców się tym telefonem nie przejął, tylko byli wściekli, że budzi się ich w środku nocy. Rano odjechaliśmy pociągiem z Krakowa do Gdyni. Harcerze byli ciągle pod wrażeniem, że jechali prawdziwą, zakratowaną policyjną suką.

W lutym 2013 odbyła się kultowa, zimowa wyprawa w Tatry. Surowa przyroda pozostawiła na wszystkich niezatarte piętno. Część rodziców bała się wypuszczać młodych na wypad bo były komunikaty o dużym zaśnieżeniu

i zagrożeniu lawinowym. W związku z niebezpieczeństwem w góry dużo nie chodziliśmy – poza przejściem przez Miętusi Przysłop z Doliny Małej Łąki do Doliny Kościeliskiej. Spaliśmy w Schronisku na Hali Ornak. Próbowaliśmy wejść do jaskiń ale podejścia były tak oblodzone, że było to – bez raków – niewykonalne. Po tym wypadzie powstała piosenka: „Skaliste zbocza pięknych Tatr”.

W nocy 23/24.03.2013 odbyła sie pierwsza Wilcza Droga Krzyżowa (w lasach karwińsko-witomińskich). Pomysłodawcą tego wydarzenia był „Murzyn”. Szliśmy z pochodniami przez ciemny las i na miejscach gdzie były stacje mówiliśmy komentarze i śpiewaliśmy pieśni. WDK miała trochę nawiązywać do idei Ekstremalnej Drogi Krzyżowej – choć długość trasy nie była ekstremalna – około 7 km. Uczestnicy (w liczbie 6) byli bardzo zadowoleni i zgłosili swój akces do następnych edycji tego wydarzenia.

W maju 2013 odbył się biwak Gromady w Krakowie. Szliśmy na piechotę przez Kopiec Kościuszki i Kopiec Piłsudskiego na obrzeża Krakowa. Spaliśmy w malowniczym schronisku młodzieżowym usytuowanym w byłym forcie austriackim. Naokoło była stadnina koni. Oczywiście dotarliśmy też na Wawel i do rynku miasta. Nietypowym

wydarzeniem było wyświetlenie na biwaku filmu Cristiada (przypadkowo „Murzyn” miał przy sobie kopię tego filmu). Po obejrzeniu filmu pozdrawialiśmy się przez cały biwak zawołaniem: Viva Cristo Rey.

W lipcu 2013 odbył się w Beskidzie Niskim 5 Letni Wypad Wilków (5 SEW). Ze względu na moją chorobę (róża na nodze) przemieszczanie się do kolejnych punktów nocowania odbywało się busem. Wilki pod wodzą „Bohuna” i „Dymka” wychodziły i wracały do miejsc zakwaterowania - bez plecaków, a ja czekałem na nich w tych miejscach. Było więc inaczej - może zbyt łatwo. Ale tylko taka opcja wchodziła w grę. Ale dzięki tej wersji udało nam się być w kilku ciekawych, odległych od siebie miejscach – między innymi nad urokliwym jeziorem Klimkówko.

We wrześniu 2013 byliśmy znów na Ukrainie. Biwakowaliśmy w Hrebenowie w Beskidzie Skolskim i trochę we Lwowie. Towarzyszyły nam druhny z KH Drzewo Pokoju, bo na Ukrainie po raz pierwszy odbyło się spotkanie Rady Konwentu św. Jerzego w ramach OWS. Konwentem nazwaliśmy część OWS skupiająca organizacje harcerskie z Europy środkowo- wschodniej. Biwak był sympatyczny, choć zasady organizacyjne na Ukrainie dopuszczają zbyt wiele luzu - jak na

nasze standardy. Jednak z roku na rok widać coraz więcej młodzieży (nie tylko dzieci) i więcej dyscypliny - co dobrze świadczy o pracy skautowej Ukraińców. W drodze powrotnej druhny zorganizowały w pociągu obchody Dnia Chłopaka.

Ach te kobiety zawsze znajdą okazję do imprezowania.

W dniach 15-17.11.2013 odbył się w Gdańsku, Sopocie i Gdyni historyczny biwak pod nazwą OWS Get Together z udziałem skautów z Ukrainy i Wielkiej Brytanii. Bardzo ciekawe doświadczenie, fantastyczna impreza integracyjna. Najpierw było zwiedzanie Westerplatte i starego miasta w Gdańsku, potem biwak w Szkole Podstawowej w Sopocie z grą na orientację po mieście, konkursami, grami, śpiewami, świecowiskami. Uczyliśmy się pieśni „Barka” polsku, angielsku i ukraińsku. Trzeciego dnia była msza św. w kościele NSPJ w Gdyni i apel końcowy na Polance Redłowskiej. Część skautów angielskich nie mogła odlecieć do domów z uwagi na zakłócenia wylotów z Gdańska. Musieli przebukować loty i poczekać kilka dni w hotelu w Gdańsku. Skauci ukraińscy mieli własny autokar, więc bez przeszkód wrócili na Ukrainę.

W nocy z 21 na 22.03.2014 odbyła się 2 Wilcza Droga Krzyżowa z Kościerzyny do Sycowej Huty. Było to przygotowanie duchowe do kanonizacji Jana Pawła II. Wyszło

pięknie pomimo deszczu. Przybyło w sumie 20 członków HGW. Ksiądz w Kościerzynie specjalnie odprawił dla nas mszę św. na początku Drogi. Okazało się, że ten kościół (pw. św. Trójcy) silnie związany jest z JP II. Są tam relikwie i pomnik tego papieża. Trasa Drogi Krzyżowej była bardzo ciekawa (koncepcja Bohuna). Golgota to tradycyjnie była wysoka góra (po deszczu nie było łatwo tam wchodzić). Na każdej stacji były rozważania mówione lub czytane przez harcerzy częściowo osobiste, częściowo dot. życia JP II. Po dojściu do domu „Bohuna” czekała na nas królewska uczta. Udało nam się pogadać trochę o nowym regulaminie stopni którego zatwierdzenie zaplanowaliśmy w Rzymie (choć niektórzy w trakcie dyskusji zasnęli).

W dniach 24-29.04.2014 odbył się wyjazd HGW na kanonizację Jana Pawła II. Papież Franciszek ogłosił, że kanonizacja będzie w Niedzielę Miłosierdzia Bożego 27.04.2014 r. Zgłosiło się 20 osób w 3 samochodach zorganizowanych przez Zbigniewa – wujka Bohuna.W składzie kolumny zbyszkowej (poza trzema kierowcami): było 16 osób z HGW, 1 osoba z Drzewa Pokoju, 2 osoby z Leśnej Szkółki i jeden nie harcerz. Oprócz naszej ekipy oddzielnie jechał Wojtek G., który zabrał do swojego samochodu Glizdę i Segno

z HGW oraz córkę Frytkę - harcerkę z Drzewa Pokoju. Wszyscy spotkaliśmy się na noclegu w Monachium – Gospodarz - Tadeusz B. pokazał nam prywatne relikwie Jana Pawła II i opowiedział, że modlili się z żoną do Boga za wstawiennictwem Jana Pawła II o dzieci (nie mogą mieć własnych dzieci) i dostali wspaniałych dwóch adoptowanych synów: Adriana i Eryka – którzy potem przez jakiś czas pojawiali się na wypadach HGW). W Monachium – po modlitwie w kościele – ustaliliśmy treść tzw. Poprawki Monachijskiej mówiącej o postępowaniu z osobami drastycznie łamiącymi Prawo Harcerskie – szczególnie 10 punkt.

Rankiem wyruszyliśmy dalej. We Włoszech grupa Wojciecha odłączyła się, bo z powodu skąpych funduszy nie chcieli jechać autostradą. W miejscowości Rovereto ich samochód się zepsuł i nie dotarli do Rzymu. Ale ponieważ w Rovereto jest słynny dzwon pokoju ulany z dział z 1 wojny światowej więc Glizda i Segno oddali uroczysty salut temu dzwonowi w imieniu HGW pokazując, że Gromada jest jednostką chcącą budować pokój między ludźmi. Kolumna zbyszkowa dotarła bez przeszkód do Rzymu, gdzie zakwaterowaliśmy się w domu

Generalnym żeńskiej Kongregacji Jezus (bliźniacza gałąź sióstr Loreto). Zostaliśmy przyjęci po królewsku – super spanie z wyżywieniem– gratis.

Wieczorem, gdy wybiła 21:37 odśpiewaliśmy hymn beatyfikacyjny: APRITE LE PORTE A CRISTO. Siostra przełożona była poruszona pełnym zapału śpiewem druhów tak, że po kanonizacji czekała na nas kilkuosobowa delegacja kapituły generalnej Kongregacji prosząc byśmy dla nich zaśpiewali jeszcze raz tę pieśń. Na kanonizacji – gdzie zgromadziło się prawie milion osób - nie dostaliśmy się tak blisko placu św. Piotra jak na beatyfikacji. Ale na telebimie wszystko widzieliśmy. Było chłodno, a nawet chwilami padał lekki deszcz. Chór zaśpiewał znów hymn APRITE LE PORTE A CRISTO. Papieża Jana Pawła II ogłoszono świętym i patronem rodzin. Po uroczystości złapaliśmy się za ręce by – rzędem - ruszyć pod prąd tłumu wychodzącego z placu św. Piotra i ulicy Via della Conciliazione. Udało nam się szybko przebić i dotarliśmy do grobu Jana Pawła II, by pomodlić się o opiekę nad HGW – w końcu to nasz patron. Po powrocie do sióstr, była kolacja, nadprogramowe odśpiewanie Aprite le Porte a Cristo, świecowisko z siostrami i uroczyste podpisanie i ogłoszenie Rzymskiego Systemu Stopni Harcerskich BORPI. Borpi to skrót

elementów składowych wymagań na każdy stopień. B- Bóg, O – Ojczyzna, R – rodzina, P – Przyroda, I – inne tematy – ogólno harcerskie.

Droga powrotna z Rzymu przebiegała bez zakłóceń. Nocowaliśmy po drodze w Monachium i kolejnego ranka pełni radości wyruszyliśmy do Polski. Po powrocie do Polski przyznaliśmy siostrze przełożonej klasztoru w Rzymie tytuł: Segno Vivo do Speranza.

W lipcu 2014 odbył się 6 Letni Wypad Wilków - po raz pierwszy poza Beskidem Niskim. Tym razem wędrowaliśmy po Beskidzie Sadeckim i Pieninach. Duże wrażenie zrobiły na nas miejsca noclegowe: Chatka pod Niemcowa i słynne Schronisko pod Durbaszką. Nocleg na Durbaszce nie był w

planie. Chcieliśmy nocować na Prehybie, ale jak zobaczyliśmy poziom komercji w tym Schronisku ruszyliśmy dalej – w kierunku Durbaszki – czyli tego dnia przeszliśmy podwójną trasę. Ale nie żałowaliśmy bo Durbaszka to jest to co lubimy. Tam dostaliśmy od Boga ważne słowo z Biblii - co można by określić jako Pienińskie Bierzmowanie. Padał deszcz, więc otworzyliśmy pismo św. z pytaniem czy wyruszyć na wycieczkę. Wtedy otrzymaliśmy dwa słowa – jedno w postaci faktu – deszcz przestał padać, a drugie zapisane w Ewangelii

św. Łukasza: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana». Uznaliśmy, że jest to zadanie dla HGW – które Bóg nam powierza. Widoki górskie były piękne. Atmosfera dobra. Wróciliśmy zadowoleni.

W październiku 2014 odbyła się kultowa 2 wyprawa w Tatry - tym razem w klimacie jesiennym. Piękne widoki. Góry w kolorze rudo-brązowym. Spaliśmy w schronisku w Dolinie Chochołowskiej. Na tym wyjeździe nowym oboźnym został: „Murzyn”, a nowym kwatermistrzem: „Glizda”. Ja miałem pewne kłopoty z nogą – po drobnym upadku – ale po biwaku noga wróciła do normy.

12.12.2014 - opłatek HGW w dniu MB w Guadelupe - w klimatycznej atmosferze domu „Thorgala”. Po raz pierwszy czytana była ewangelia po kaszubsku – taka była w domu biblia.

W kwietniu 2015 – odbył się klimatyczny biwak do Pragi w Czechach - piękne wydarzenie religijno-historyczne z domieszką szalonej, typowej atmosfery HGW. Mieszaliśmy u życzliwych księży Klaretynów w Parafii u svateho Mateje. Na

Hradczanach ogłoszona została Poprawka Hradczanska dot.

możliwych przypadków podwójnej przynależności organizacyjnej (HGW i inna organizacja harcerska). Dużo radości dała nam nocna wędrówka po starym mieście. Sympatyczne było też ognisko ze skautami czeskimi ze śpiewaniem wspólnym piosenek Nohavicy.

W czerwcu 2015 odbył się- Klimatyczny biwak wspominkowy MINULOST (przeszłość) w Grzybowskim Młynie z piękną trasą spływu kajakowego i wspaniała organizacja w wykonaniu Bohuna i jego rodziny. Przybyli z byłych wilkow: Jeżu, Szerszen, Bizon, Wampir, Wysocki, Firefox i Kamyk. Minulost to znana piosenka Nohavicy – nazwa ta została przyjęta dla biwaków wspominkowych organizowanych co 3 lata.

W lipcu 2015 odbył się biwak założycielski patrolu starszo-harcerskiego Wilki Wschodu – wycieczka rowerowa do Częstochowy – prowadzona przez Bohuna. Po drodze było trochę problemów technicznych, między innymi „Tertiusowi „ rozwalił się rower i musiał zrezygnować z kontynuowania wyprawy. Członkowie-założyciele patrolu Wilki Wschodu zawierzyli swój patrol w Sanktuarium Jasnogórskim.

W sierpniu 2015 odbył się 7 Letni Wypad Wilków w Bieszczadach. Były piękne widoki, ale pogoda była dramatyczna: najpierw ulewne deszcze z gradem, potem tropikalny upał. Bieszczady są trudniejsze niż Beskid Niski czy Sądecki oraz wszechobecna jest komercja co spowodowało, że trudno było zbudować klimat jak w poprzednich latach. No ale poruszające krajobraz i wola walki spowodowały, że nie było najgorzej. Martwiły nas wieści o ciężkiej chorobie „Papryki” (nowotwór) – więc modliliśmy się za niego na różańcu. W Bieszczady pojechał z nami Gandhi – p.o. drużynowego jedynki (w LS-DP), by dogadać się w sprawie współpracy między HGW a jedynką.

We wrześniu 2015 odbył się biwak w Toruniu - w Sanktuarium ks. phm Wincentego Frelichowskiego. Tam oficjalnie powstał patrol pustynnych wilków - składający się z harcerzy należących do 1 NGDH KNIEJA (należącej do LS-DP). Bardzo się wszystkim podobała nocna gra terenowa w ruinach starego zamku – po drugiej stronie Wisły.

W listopadzie 2015 wyruszyliśmy w okolice Genui we Włoszech. Odbył się tam kolejny Zlot : OWS GET TOGETHER. Miezkaliśmy w pięknej podgórskiej miejscowości San Desiderio koło Genui. Tam w miejscu gdzie podobno był odcisk anioła

dwaj bracia z Monachium: Adrian i Eryk – złożyli Przyrzeczenie Harcerskie. Podjechaliśmy busami do Genui i kąpaliśmy się w morzu. Włosi patrzyli na nas jak na wariatów, bo dla nich 18-19 stopni to nie jest temperatura do kąpieli. Spaliśmy w budynku należącym do włoskich skautów. Graliśmy na pobliskich łąkach w różne gry zręcznościowe. Świecowiska były bardzo nastrojowe. Wróciliśmy bardzo zadowoleni. Na ten Zlot nie dotarli Skauci z Ukrainy – choć byli zaproszeni.

W lutym 2016 polecieliśmy do Rzymu z okazji ogłoszonego przez Papieża Franciszka Świetego Roku Miłosierdzia. Spaliśmy w salce parafialnej Kościoła św.Pankracego w Rzymie. W innej salce spali miejscowi skauci, którzy specjalnie zorganizowali biwak by integrować się z nami. Ta integracja jednak nie wyszła najlepiej bo oni byli dużo młodsi. W biwaku w Rzymie uczestniczyli bracia Adrian i Eryk Bortnikowie z Monachium. Udało nam się uczestniczyć w papieskiej modlitwie Angelus na Placu św.Piotra, a potem – odwiedziliśmy Bazylikę św.Pawla za Murami. Ciekawa była nocna wędrówka po starym mieście z gawędą „Murzyna” na Panteonie nt. Filipa Neri. Parafianie bardzo cieszyli się, że ktoś ich odwiedza w Świętym Roku Miłosierdzia dlatego zostawili dla nas pełno słodkich drożdżówek. Oczywiście przeszliśmy też

przez kilka bram jubileuszowych. Wróciliśmy umocnieni duchowo i pełni wdzięczności dla gospodarzy o.o.Karmelitow (proboszczowi przyznaliśmy potem tytuł Segno Vivo di Speranza).

W czerwcu .2016 pojechaliśmy do Sztokholmu by wziąć udział w obchodach 25-lecia Hufca LS-Kaszuby. Tym razem spaliśmy w centrum starego miasta w Sztokholmie – w oratorium salezjanów. Więc mogliśmy nocami oglądać starówkę. W dniu obchodów pojechaliśmy do parku krajobrazowego Järvafältet – by przy stugach Hufca „LS- Kaszuby” słuchać przemówień, pieśni, wspomnień. Ułożyłem specjalnie na to spotkanie piosenkę: „Mała Polska” – którą tam zaśpiewałem. Otrzymałem medal 25 – lecia Hufca (jako członek – założyciel). Wieczorem wróciliśmy do Oratorium gdzie dotarła do nas grupa starszych harcerek i harcrzy ze Szwecji – by wspólnie pośpiewać, porozmawiać, pożartować.

W dniach 29.07-02.08.2016 odbył się wypad do Krakowa związany - Białą Służbą w czasie Światowych Dni Młodzieży. Jechaliśmy busami zorganizowanymi przez tzw. pana Zbyszka – wujka Bohuna. Główne spotkanie z Papieżem miało miejsce na błoniach w Brzegach k/Krakowa. Nie mieliśmy wejściówek, więc baliśmy się, że nas nie wpuszczą.

Nie tylko weszliśmy do sektorów ale jeszcze – gdy organizatorzy namierzyli naszą grupę – poproszono nas o przejście do sektorów blisko ołtarza papieskiego – by pilnować porządku przy wejściu do sektorów oraz roznosić wodę, asekurować księży przy roznoszeniu komunii, rozładowywać wóz z pakietami żywnościowymi, wskazywać pielgrzymom gdzie są mniej zajęte sektory. Były pogłoski, że Papież może być zaatakowany przez terrorystów więc wydzielono specjalny – pusty sektor ewakuacyjny – najbliżej ołtarza, z lewej strony i poinstruowano nas by blokować napór tłumu, gdyby nastąpiła ewakuacja Papieża.

Świetnym pomysłem Papieża było uroczyste odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Każdy miał ze sobą świeczkę którą zapalał i biała koszulkę z datą swojego chrztu. Papież mówił mocne słowa o młodzieży kanapowej, której nie chce się działać. Wezwał młodych by byli bardziej aktywni jako świadkowie Chrystusa. Dobrą rzeczą było słuchanie słów Papieża Franciszka choć to słuchanie często przerywane było prośbami o pomoc. Ale jechaliśmy by służyć i tak też było. Na nocleg pojechaliśmy do malowniczego schroniska połażonego w Dolinie Będkowskiej w obszarze Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

Dzień po zakończeniu 2-dniowego spotkaniu młodzieży z Papieżem byliśmy na katechezie dla młodzieży ze wspólnot neokatechumenalnych wygłoszonej przez Kiko Arguello. Ale przedtem zajechaliśmy do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Gdy weszliśmy na plac przed Sanktuarium podeszła do nas siostra przełożona miejscowego zakonu i spytała czy przybyliśmy tu na służbę. Kolejny raz w czasie SDM spotkaliśmy się ze zjawiskiem, że zapraszano nas do pomocy tylko dlatego że jesteśmy harcerzami. Powiedzieliśmy, że jeśli jest coś co potrafimy zrobić to chętnie pomożemy. Okazało się, że mamy kierować ruchem pielgrzymów wchodzących i wychodzących z małego kościółka z relikwiami św. siostry Faustyny. Dostaliśmy koszulki służby porządkowej i dwie godziny pomagaliśmy przy pilnowaniu porządku w tym miejscu. Pielgrzymami byli przede wszystkim młodzi ludzie ze wspólnot neokatechumenalnych z całego świata co można było poznać po pieśniach, które śpiewali stojąc w kolejce przed wejściem do kościoła. Potem siostry zaprosiły nas – w formie podziękowania – na smaczny obiad w ich refektarzu zakonnym. Dawało nam to dużo radości. Potem dotarliśmy na spotkanie z Kiko Arguello.

Wysłuchaliśmy płomiennej katechezy – kerygmatu i duchowo umocnieni wróciliśmy do naszych busów i potem do Gdyni.

W sierpniu 2016 pojechaliśmy w Beskid Niski na kolejny SEW. Po komercji Bieszczad znów odetchnęliśmy ciszą Beskidu Niskiego. Spotkani - nieliczni - turyści - to była ta turystyczna brać o której marzyliśmy. Na potrzeby tego wypadu ułożyłem piosenkę „Beskidzie witam Cię”. Wyjazd był świetnym odpoczynkiem w starym stylu. Na jednym z noclegów – przy chatce studenckiej długo śpiewaliśmy i rozmawialiśmy przy ognisku. Rankiem następnego dnia o 6 rano gospodyni z domu położonego niedaleko bazy studenckiej włączyła kosiarkę i zaczęła ścinać trawę. Wstałem i spytałem czy nie lepiej było by włączyć piłę mechaniczną bo jest głośniejsza. Na co pani odpowiedziała krzykiem, że skoro my nie daliśmy jej spać wieczorem to ona nie da nam spać rano. Wziąłem gitarę i zaśpiewałem pani hymn SDM „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Pani nic już nie powiedziała. Wyłączyła kosiarkę i zniknęła w swojej chałupie. Gospodyni została przez nas okrzyknięta „panią kosiarką”. Gdy ruszyliśmy dalej w trasę - w okolicach Zimnego Wierchu powstała myśl, że warto by powołać drużyny młodszych harcerzy przy HGW.

Pod koniec września 2016 odbyła się wyprawa w Gorce. Spaliśmy na Turbaczu. Jest to bardzo klimatyczne miejsce, więc wypad się bardo wszystkim podobał. Po raz pierwszy obożnym i kwatermistrzem zostały osoby powołane z młodej kadry (drugi rzut). „Bilbo” był obożnym, a „Tertius” kwatermistrzem. Po prostu Stasi członkowie HGW nie pojechali na ten wypad. Okazało się, że ważniejsza niż doświadczenie harcerskie jest gorliwość do działania. Prowadziliśmy długą dyskusję nt. zasad ewentualnego powoływania drużyn młodszo-harcerskich przy HGW. Otwarte słowo z Biblii zinterpretowaliśmy, że trzeba z tymi drużynami jeszcze poczekać..

W styczniu 2017 odbyło się Szkolenie Matecznik w Monachium z udziałem druhów z Niemiec – którzy po Polsku nie mówili – porozumiewaliśmy się z nimi po angielsku lub za pośrednictwem tłumaczy – braci Bortników. Rodzice kandydatów na harcerzy z Niemiec – zgłosili się jako służba do przygotowywania posiłków. Atmosfera była bardzo udana. Podczas szkolenia powstał Niezależny Skautowy Patrol Wilków im.Ruperta Mayera w Monachium stowarzyszony z HGW. Jednego ranka gdy prowadziliśmy apel kursowy przed bazowym domem katechetycznym Kościoła w Monachium-

Karlsfeld jeden z okolicznych sklepikarzy podszedł do nas i podziękował za d uczenie młodzieży dyscypliny, a potem wręczył nam 50 euro na drobne wydatki. Kupiliśmy za to hamburgery dla wszystkich członków. Podczas pobytu w Monachium uczestnicy kursu zrealizowali zwiad terenowy w tzw. wersji monachijskiej. Wersja ta zakładała, że druhowie nie są w stanie dogadać cię z nikim po niemiecku. Więc mieli pochodzić po okolicy – jak ekipa reporterska, a potem przedstawić relację – w formie reportażu telewizyjnego upiększając to co widzieli własnymi – często dziwacznymi koncepcjami – opisującymi życie niemieckiego miasta. Na Szkolenia gościnnie dojechali starsi druhowie – z Wilków Wschodu. W ramach własnych zajęć odwiedzili oni pobliski obóz koncentracyjny w Dachau i zdali potem z tego relację młodszym członkom Gromady.

W lutym pojechaliśmy z przedstawicielami KH „LS- Drzewo Pokoju” na biwak z okazji Dnia Myśli Braterskiej do bazy wycieczkowej w Bartlu. Tam poza quizem nt. życia Baden Powella (guiz był dla utrudnienia po angielsku) odbył się zwiad terenowy w wersji monachijskiej. Szkoda, że uczestnicy zwiadu nie zauważyli, że niedaleko bazy jest pomnik upamiętniający aresztowanie słynnej sanitariuszki

żołnierzy niezłomnych Danuty Siedzikówny „INKI”. Atmosfera biwaku była bardzo harcersko-braterska.

Nocą 31.03-01.04.2017 – odbyła się koło domu „Kapsla” w Kamieniu – kolejna Wilcza Droga Krzyżowa. Miała ona duże znaczenie bo podczas narady po zakończeniu WDK

– zdecydowano, że powołane zostanie tzw. Bractwo Krwi – skupiające Komendanta, oboźnego i kwatermistrza. Pierwotnie Komendant, oboźny i kwatermistrz mieli tworzyć Starszyznę Gromady. Ale gdy członkowie Starszyzny stawali się coraz starsi okazywało się, że często nie mają czasu na wyjazdy harcerskie (nie dotyczyło to komendanta). Więc ustaliliśmy, że Starszyzna będzie od decyzji rzadkich ale poważnych i od reprezentowania Gromady na zewnątrz, a Bractwo Krwi – od bieżącego prowadzenia biwaków. Uznano, że najlepiej byłoby gdyby zawsze Starszyzna pokrywała się z Bractwem Krwi, ale w praktyce okazało się że rzadko się to udaje zrealizować.

W kwietniu 2017 – Dzień Patrona – przypadający zawsze w Niedzielę Miłosierdzia Bożego obchodziliśmy na Zaolziu w Czechach. Tradycyjne kremówki jedliśmy w cukierni w Czeskim Cieszynie. Dowiedzieliśmy się sporo o tragicznych dziejach polsko-czeskiego pogranicza. Udało nam się też

spotkać s miejscowymi polskimi harcerzami. Tadeusz Bortnik z Monachium otrzymał tytuł Segno Vivo di Speranza.

W maju 2017 wyruszyliśmy na wędrówkę leśną z Sopotu Brodwina do Sanktuarium MB Brzemiennej w Gdańsku Matemblewie z okazji 100 lecia objawień fatimskich. Trochę błądziliśmy ale na koniec udało się dotrzeć i pokłonić Matce

Bożej Matemblewskiej.

 

W czerwcu 2017 byliśmy na biwaku

Piecach

połączonym ze spływem Czarną Wodą. Było zimno. Na wieczornym ognisku przy kościele w Piecach nasz kapelan ksiądz Szumiato mówił tak jakby się z nami żegnał. Był on poważnie chory na serce. Miał też problemy krążeniowe z jedną z nóg.

W sierpniu 2017 –wyruszyliśmy w Beskid Niski 2017. W czasie wypadu było zimno (w nocy nawet 3 stopnie) i czasami deszczowo. Dodatkowo męczyła nas infekcja żołądkowa i było mało tzw. starych wyjadaczy. Pomimo tych wielu minusów udało się utrzymać świetną atmosferę na wypadzie co świadczy o sile Ducha wilków. Po raz pierwszy na wypadzie byli przedstawiciele Skautów Ruperta Mayera "Czarne Wilki" z Monachium. Wilkiem mackenzie został Mongoł. Jedno z miejsc noclegowych wypadło w chatce

otoczonej ze z kilku stron przez strumienie. Musieliśmy docierać do chatki bez butów z podwiniętymi nogawkami spodni. Przy chatce chcieliśmy rozpalić ognisko – bo było zimno i wilgotno, ale nikomu to nie wychodziło. Wtedy Tyson zaczął walczyć o rozpalenie ognia. Przypatrywaliśmy się temu bez wiary w sukces. Ale po wielu minutach zapalania, dmuchania, dokładania drewna ogień się zapalił. Byliśmy pod wrażeniem. Tyson okazał się tym który potrafi rozpalać ogień – nie tylko rzeczywisty, ale jak się potem okazywało - też duchowy.

Po wypadzie w Bekid pojechaliśmy na Zlot OWS Get Together w Krakowie i Pieninach (Durbaszka) z udziałem przedstawicieli Polski (HGW, DP), Anglii, Ukrainy i Niemiec (skauci Ruperta Mayera). Atmosfera była bardzo braterska. Szkoda, że liczba przybyłych była o połowę mniejsza niż zakładaliśmy na początku. Udała nam się załatwić w dniu

27.08poranną mszę niedzielną w Łagiewnikach z kapelanem ZHR. Pieniny powitały nas piękną pogodą więc nastroje też były piękne. Jedna z gier wiązała się z przejściem ze Szczawnicy – drogą nad Dunajcem, poprzez Słowację i górski szlak graniczny polsko-słowacki do Schroniska na Durbaszce.

Pod koniec września 2017 byliśmy na krótkiej wyprawie tatrzańskiej. Mieszkaliśmy w prywatnym schronisku „Murań”

w Zakopanem - niedaleko Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej Krzeptówkach. Było słonecznie. Tatry częściowo pokryte były cienką warstwą śniegu. Przed Halą Gąsienicową „Bojan” złożył przyrzeczenie harcerskie. Po wejściu do schroniska na Hali Gąsienicowej zaśpiewaliśmy piosenkę Paula Simona „The Boxer”. Turyści nagrodzili nas oklaskami. Potem ruszyliśmy dalej na Kasprowy Wierch i zjechaliśmy kolejką linową. W sobotę wieczorem (po mszy św.) zawierzyliśmy HGW Maryi w Sanktuarium na Krzeptówkach (była to część naszych obchodów roku fatimskiego i główny powód wizyty tego roku w Zakopanem). Następnego dnia odwiedziliśmy Dolinę Kalatówki i Pustelnię Brata Alberta. Chyba wszyscy mieli poczucie radosnego spełnienia, gdy stawaliśmy twarzą w twarz z piękną przyrodą tatrzańską.

W grudniu po raz pierwszy wybraliśmy się zimą w Alpy Niemieckie. Najpierw dotarliśmy do Monachium-Krlsfeld gdzie

wdomu parafialnym odbyło się polsko-niemieckie spotkanie opłatkowe. Śpiewaliśmy polskie kolędy, Skauci Ruperta Mayera – kolędy bawarskie. Były one bardzo melodyjne. Rankiem – po spotkaniu opłatkowym wyruszyliśmy w Alpy w okolicach klasztoru w Ettal – gdzie w czasie wojny był internowany przez faszystów niemieckich – ks. Rupert Mayer –

patron zaprzyjaźnionych skautów. Weszliśmy drogą wydeptaną w wysokim śniegu na szczyt Ettaler Manndl. Na końcu było bardzo ślisko i niebezpiecznie. Można było wejść tylko korzystając z łańcuchów. Zabroniłem wilkom zdobywania szczytu- wyglądającego jak kula położona na górze. Zresztą jak mówili harcerze – chyba i tak nie udało by im się wejść. Pod szczytem jeden ze skautów niemieckich o pseudonimie „Einstein” złożył Przyrzeczenie Harcerskie i otrzymał nasz Krzyż – oni chcieli robić wszystko tak jak Polacy.

Wracając obejrzeliśmy skocznię narciarską

w Garmisch-

Partenkirchen. Wieczorem tradycyjnie

uczestniczyliśmy

weucharystii neokatechumenalnej w Monachium-Karsfeld, bo opiekujący się nami Tadeusz Bornik był i jest katechistą Drogu Neokatechumenalnej w Niemczech.

W styczniu 208 odbyło się w Szwecji Szkolenie

Matecznik. Nocowaliśmy szwedzkich domkach campingowych stugach należących do Niezależnego Hufca Harcerstwa Polskiego „Ls-Kaszuby” . Baza położona była w Parku krajobrazowym Järvafältet. W surowych, zimowych warunkach udały się tzw. zapasy wikingów. Zwiad terenowy po dziewiczych skalisto-leśnych terenach też się wszystkim podobał. Mieliśmy trochę problemu z myciem – 200 m od nas

była pompa z bardzo zimną wodą. Myliśmy się więc niezbyt często i niezbyt dokładnie. W niedzielę dotarł do nas kapelan i komendant Hufca ks. Paweł Drążyk. Pod koniec szkolenia dotarła na nasze końcowe świecowisko grupa harcerek i harcerzy z Hufca „LS-Kaszuby” . Przypomnieliśmy sobie stare i nowe piosenki. Po odśpiewaniu piosenki „Młyn” dh hm PL Jan Potrykus stwierdził, że tak jak w tej piosence jest mowa o ponownym ruszeniu koła młyńskiego przez powracającego młynarza Jana – tak być może nasze przybycie jest takim ponownym ruszeniem koła starego młyna. Okazało się, że kilka miesięcy po naszym wyjeździe zmieniły się władze Hufca. Dh Jan wrócił do czynnej służby i został Przewodniczącym Rady Hufca. Atmosfera na szkoleniu nie była najlepsza z powodu poważnej liczbowo domieszki zgranych druhów lansujących własny klimat. Natomiast bardzo podobała nam się gościnność miejscowych instruktorów harcerskich.

Gdy okazało się, że mamy za mało chleba (każdy harcerz brał tyle chleba ile wg niego starczyło mu na pobyt w Szwecji) to miejscowa kadra dostarczyła nam mnóstwo pieczywa i jeszcze innych produktów żywnościowych. Jednemu z harcerzy – „Zającowi” – rozwaliły się buty, więc dostał nowe. Wyjechaliśmy umocnieni przyjaźnią między

naszymi środowiskami harcerskimi. Na biwaku zaczęła mi świtać w głowie nowa piosenka, którą dokończyłem po powrocie do domu. Nazywała się „Obrona Jasnej Góry”. W piosence jest mowa o potopie szwedzkim zalewającym Polskę.Tym potopem w dzisiejszych czasach jest wszechogarniający nas atak na wartości: małżeństwa, rodziny, życia, czystości.

W marcu 2018 w Hospicjum w Kościerzynie zmarł nasz były harcerz „Papryka” – pogrzeb odbył się 15.03 w Lipuszu. Przybyła duża grupa aktualnych i byłych członków Gromady. Po raz pierwszy przywiązaliśmy do uchwytu trumny błękitny sznurek będący symbolem Familii. Do Maryjnej Familii Wilków należą osoby które przez co najmniej 27 miesięcy należały do HGW. Noszą one kawałek błękitnego sznurka przyczepiony do plecaków i mają też prawo, by taki sznurek był przyczepiony do trumny.Kilka miesięcy po pogrzebie napisałem „Piosenkę dla Papryki”.

W lipcu 2018 „Pomarancza” zorganizował w Tokarach k/Miszewa 1 biwak patrolu młodszoharcerskiego Wilcze Tropy. Spełniło się to o czym rozmawialiśmy kilka lat wcześniej w okolicach Zimnego Wierchu – by powołać jednostkę młodszo harcerską przy Gromadzie.

W lipcu 2018 – na zaproszenie skautów angielskich – udaliśmy się na kultowa wyprawa do Anglii. Na lotnisku „Budyń” zostawił swój bagaż podręczny. Było dużo zamieszania ale udało się załatwić, że bagaż przywiozły wylatujące z Gdańska dzień po nas harcerki w „ Drzewa Pokoju”.

Po przybyciu do Londynu zamieszkaliśmy w Hostelu w londyńskiej dzielnicy Notting Hill. Była to baza wypadowa do zwiedzania centrum: Pałac Królewski, Opactwo Westminster, katedra Westminster, Hyde Park, Marble Arch, Trafalgar Square, Big Ben, okolice Parlamentu (wejście było za drogie). Ogłosiliśmy – po dyskusju - Poprawkę Westminsterską (dot. zadań i obowiązków Z-cy Komendanta) i Deklarację z Notting Hill (dot. woli współpracy z harcerkami). Następnego dnia dotarliśmy na potężny dworzec Paddington i wyruszyliśmy pociągiem należącym do Western Great Railway – w kierunku stacji w miejscowości Goring & Streatley. Po wyjściu znaleźliśmy się z typowej staroangielskiej wiosce (domy w środku są nowoczesne, ale na zewnątrz wyglądają staroświecko). Dotarliśmy do wielkiej polany nad Tamizą będącą miejscem gdzie rozbity był obóz. Najbardziej podobała nam się pionierka: brama, maszt z flagami,

karuzela, stanowiska kuchni polowych – wykonane bez użycia gwoździ. Ciekawy był sposób przygotowywania obiadów – w miedzyorganizacyjnych gupach – z użyciem przygotowanych wcześniej przez kucharza półproduktów. Duże wrażenie zrobiła na nas wycieczka do Oxfordu, Jest to miasteczko jak ze starej bajki. Tam część druhów kupiła sobie szpanerskie bluzy z napisem : Oxford University.

Sympatyczne było obchodzenie urodzin gdzie śpiewaliśmy życzenia po polsku, angielsku i ukraińsku – do Anglii dotarła też grupa z Organizacji Ukraińskich Skautów.

Po obozie w Anglii pojechaliśmy na sierpniowy wypad w Beskid Sądecki i potem we wrześniu na wypad w Karkonosze. Tam zaprezentowałem swoją nowa piosenkę „Strażnik Poranka”

W listopadzie 2018 odbyła się historyczna wyprawa do Warszawy z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Spaliśmy w hotelu w centrum Warszawy. Na pałatkach przypięliśmy małe biało czerwone wstążki. Najpierw wyruszyliśmy w trasę po ważnych historycznie częściach centrum Warszawy. W każdym punkcie była moja mini- gawęda. Wieczorem w hotelu było świecowisko nt. niepodległości Polski. Następnego dnia - 11 listopada

uczestniczyliśmy w uroczystościach państwowych z udziałem Prezydenta RP - Andrzeja Dudy na PL. Piłsudskiego. Potem udaliśmy się do Muzeum Powstania Warszawskiego gdzie zapalony przewodnik pięknie opowiadał o powstańczym zrywie z roku 1944. Wieczorem dołączyliśmy Biało-czerwonego Marszu Prezydenckiego. Z trudem udało się nam przebić do oczekujących na nas busów które zawiozły nas do Gdyni. Byliśmy pewni, że Polska jest dla nas ważna – że warto było być na rocznicowych obchodach niepodległości.

W grudniu 2018 wylecieliśmy na spotkanie opłatkowe z harcerzami z polonii w Wiedniu. Byliśmy w stolicy Austrii w dniach 07-09.12.2018. Bardzo sympatycznie przyjęli nas miejscowi harcerze i ksiądz z kościoła – gdzie nocowaliśmy na podłodze. Było trochę zimno, ale dało się przeżyć. Miasto w klimacie zimowym, pełne ozdób bożonarodzeniowych było naprawdę piękne. Zwiedliśmy wieczorem stare miasto i w dzień park Cesarskiego Pałacu Letniego Schönbrunn. Na wzgórzy Kalenberg – skąd ruszyła polska odsiecz husarska złożyłem ponownie przyrzeczenie harcerskie z intencją, że jest to przyrzeczenie na cale życie i stałem się pierwszym członkiem Bractwa Harcerskiego Całym Życiem.

W lutym 2019 odbyło się szkolenie Matecznik w Budapeszcie na Wegrzech. Spodobała nam się węgierska stolica pełna pięknych zabytków, ale trudno w tym mieście było stworzyć atmosferę harcerskiego szkolenia. Niemniej uczestnicy byli zadowoleni. Nie udało się zorganizować walk wikingów, bo nie było śniegu, więc „Pomarańcza” zorganizował zastępcze walki w sali. Na koniec była wielka wyżera lodowa. Swietnie sprawowała się ekipa kwatermistrzowsko-kuchenna: „Forte” i „Pomarańcza”. Pomarańcza nawet upiekł tort dla uczestników i kadry szkolenia. Nie było dobrego miejsca na chrzest kursowy, więc musieliśmy zrobić zastępczy chrzest w Parku Gellerta – 2 km od naszego hostelu.

Droga powrotna przebiegała z pewnymi zakłóceniami z uwagi na wyloty z Warszawy delegacji rządowych po konferencji bliskowschodniej (nasz samolot nie miał przez kilkanaście minut zgody na lądowanie i krążył nad Warszwą). Potem nie mogliśmy przebić się taksówkami przez stolicę sparaliżowaną przez wyjeżdżające delegacje rządowe. Z trudem zdążyliśmy na Flixbus do Gdańska – dzięki bojowej akcji pani Eli – czekającej w Warszawie na swoich podopiecznych : Rudego i Górala. Uprosiła ona kierowcę by

poczekał na nas 20 minut. I poczekał. Potem już szczęśliwie dojechaliśmy do Gdańska.

Dnia 23.02.2019 - umarł nasz kapelan - ks. Witold Szumiato "Kresowiec" Proboszcz w Piecach.. Pożegnaliśmy go wieczorem 27.02.2019 w Piecach – w czasie modlitwy przy trumnie - dzień przed pogrzebem.

W dniach 16-20.05.2019 pojechaliśmy z Wilczymi Tropami na wypad w Tary z okazji 10-lecia HGW. Naszą bazą wypadową było schronisko na Hali Ornak. Wyruszyliśmy na piękną widokowo choć trudną fizycznie wędrówkę na szczyt Ornak w warunkach pół-zimowych. Ciekawe było też wędrowanie, a częściowo pełzanie przez wypełnioną kałużami Jaskinię Mylną. Centralnym punktem programu było świecowisko w Schronisku nt. 10-lecia Gromady. Symbolicznym wydarzeniem było spotkanie niedźwiedzicy z młodymi, po drugiej strony strumienia - w Dolinie Kościeliskiej

-w okolicach miejsca tatrzańskiego wezwania Maryi i w czasie obchodów 10-lecia tego wezwania. Niedźwiedź jest symbolem siły, a niedźwiedzica z młodymi - symbolem siły miłości - braterstwa. Do takiej siły jesteśmy zaproszeni. W tym kontekście znamienne są słowa z 2 czytania które słyszeliśmy

w niedzielę - na zakończenie obchodów - na mszy św. w Sanktuarium św. Rodziny w Zakopanem:

Oto przybytek Boga z ludźmi i zamieszka wraz z nimi i będą oni jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie, Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Zasiadający na tronie: OTO CZYNIĘ WSZYSTKO NOWE.

Niesamowite jest to, że ponieważ zapomniałem zabrać gitarę na wypad, pożyczyła ją nam nieznana druhna z ZHR - Kraków. Piękne świadectwo braterstwa harcerskiego.

W lipcu 2019 odbył się mini obóz Wilczych Tropów (gościnnie na Zgrupowaniu ZHR w Bartoszymlesie) pod dowództwem „Bohuna”. Duch WT został umocniony. Kadrą tego mini obozu byli: „Bohun”, „Pilot”, „Pomarańcza” i „Góral”.

Na przełomie lipca i sierpnia 2019 odbył się 11 Letni Wypad Wilków (SEW) w Beskidzie Żywieckim. Były piękne widoki choić dość trudne przemarsze - Beskid Żywiecki to najwyższy z Beskidów. Pojechało dużo nowych wilków - co strasznie zakłóciło klimat Wypadu. Ale z drugiej strony nowi to

przyszłość HGW. Wilkiem MacKenzie został wybrany Tyson. Na Krawcowym Wierchu ćwiczyliśmy - z sukcesem - akcję zwijania namiotów i ewakuacji do bacówki w 15 minut - w związku z nadciągającą potężną burzą.

Pod koniec sierpnia 2019 odbył się Zlot OWS Get Together na Ukrainie w Beskidzie Skolskim. Zlot udał się wybornie - fantastyczne spotkanie, super atmosfera. Po zakończeniu Zlotu byliśmy jeszcze jeden dzień - sami we Lwowie. I mogliśmy pochodzić uliczkami starego miasta. Do Lwowa i z Lwowa podróżowaliśmy samolotem i stwierdziliśmy, że jest to najlepsza wersja odwiedzania Ukrainy.

Pod koniec września 2019 wyjechaliśmy busem- na klimatyczny wypad do Wilna. Po drodze na Litwę zatrzymaliśmy się na nocnej herbatce u rodziny Hadesa w Olsztynie. W czasie kolejnego nocnego postoju oddaliśmy hołd ofiarom Obławy Augustowskiej przy pomniku w Gibach. Wilno przywitało nas deszczową, zimną pogodą. Przed Ostrą Bramą powierzyliśmy HGW modlitwom Maryi. Byliśmy na mszy św. przy autentycznym obrazie Jezu Ufam Tobie namalowanym zgodnie ze wskazówkami św. Faustyny

Kowalskiej. Klimat wypadu był świetny co bardzo umocniło pozytywnego ducha w HGW.

W połowie listopada odbył się fantastyczny wyjazd do Madrytu. Udało nam się tanio załatwić bilety samolotowe. Bardzo pomogli nam w organizacji wyjazdu miejscowi księża seminarzysta (jeden z tych księży Maciej Jurczyk dostał potem tytuł: Segno Vivo di Speranza). Było dużo chodzenia po mieście i dużo akcentów religijnych. Ponieważ apele mieliśmy na placu naprzeciw budynku Parlamentu więc kilkakrotnie policja pytała co my tam robimy. Stwierdziliśmy, że całkiem niezłe są churros w czekoladzie – które zafundował nam jeden z księży. Hiszpania to kraj ludzi otwartych lecz niestety o poglądach mocno lewicowych (niektórzy powiedzą pro- europejskich), ale to nie był nasz problem.

Super było śpiewać UNA GRAN SENAL z Hiszpanami na Eucharystii. Super była homilia południowoamerykanskiego prezbitera o tym, że Krzyż jest jedyną drogą do Zbawienia. Super było to, że mogliśmy być w domu rodzinnym inicjatora Drogi Neokatechumenalnej - Kiko Arguello. Tam Maryja powiedziała 8.12.1959 r. do Kiko takie słowa: "Trzeba tworzyć wspólnoty chrześcijańskie takie jak Święta Rodzina z Nazaretu, które żyłyby w pokorze, prostocie i uwielbieniu, gdzie drugi jest

Chrystusem" - ponieważ my to tam też usłyszeliśmy więc traktuję to także jako zadanie dla HGW i dla naszych rodzin. Super, że byliśmy przy stadionie Read Madryt, super była katedra z malowidłami Kiko, super było metro i był park Retiro i wiele innych atrakcji. Que Viva Espana

W grudniu 2019 pojechaliśmy do Olsztyna by u Hadesa cieszyć się opłatkiem Gromady Mieszkanie było klimatycznie ustrojone, była ubrana choina z lampkami, był wielki stół z białym obrusem i wigilijnymi potrawami. I byli mili i cierpliwi gospodarze. Sympatyczny opłatek, choć trochę robiony na wariata – wieczorem przyjechaliśmy, a rano wyjeżdżaliśmy.

W styczniu 2020 odbyło się udane Szkolenie Matecznik na Durbaszce w Małych Pieninach. Czarowały nas piękne, śnieżne krajobrazy. Dużym problemem było zalodzenie stoków górskich (pierwszy raz się z czymś takim spotkałem zimą w Pieninach). Szczególnie ciężko było wędrować po stokach Sokolicy – wędrówka była prawdziwą walką. W czasie szkolenia ułożyłem piosenkę o Durbaszce którą wspólnie zaśpiewaliśmy, a nagranie wrzuciliśmy na You Tube. Wcześniej

przed szkoleniem ułożyłem piosenkę „Cały Twój” w związku z rokiem 100-lecia urodzin św. JP2. W czasie rozmów na

szkoleniu panowała wielka szczerość. Atmosfera była bardzo harcerska. Wilcze Tropy – nasz jednostka młodszo harcerska – zostały przemianowane na próbny, samodzielny patrol Skaliste Wilki włączony w strukturę Gromady.

W dniu 22.02.2020 - W Pałacu Prezydenckim w Warszawie zostałem odznaczony przez Prezydenta RP A.Dudę medalem 100-lecia odzyskania niepodległości (na wniosek NKIH Leśna Szkółka). Ogromnie ważne dla mnie było to, że zostałem zaproponowany do odznaczenia przez „Leśną Szkółkę”. Był to piękny, symboliczny gest wyciągnięcia ręki do jedności, która została zerwana przed laty gdy odchodziłem z Kręgu LS.

Podczas dekoracji powiedziałem do Pana Prezydenta: Dziękuję Panie Prezydencie, że jest Pan moim Prezydentem. Ta dekoracja to było jedno z największych wydarzeń mojego życia. Po powrocie z Warszawy – na biwaku HGW w Garczynie

„Bohun” powiedział do mnie: „to niesamowite, że można dostać medal od Prezydenta za prowadzenie harcerstwa”. Ciekawe jest to,że seria mojego medalu to 13 i nr w tej serii to też 13. Liczba 13 to liczba fatimska. Przez te numery dodatkowo widzę rękę Maryi mojej przewodniczki życiowej.